Geniusze, od których się wszystko zaczyna
Przyszłość pokaże, czy to oni byli prawdziwymi ojcami założycielami gospodarki kosmicznej. Z pewnością chcieli masowej produkcji satelitów, aby uzyskać godny zwrot z inwestycji. Zatrudniając najlepsze umysły na rynku kosmicznym, zaczęli konkurować z „ciężkimi krowami” dawnej epoki. Tradycyjne firmy z branży lotniczej i kosmicznej w międzyczasie stały się ociężałymi kolosami, preferowały stabilność i miliony procedur kontrolnych, zanim przesuną się o jeden centymetr w tworzeniu nowej technologii. Ludzie z New Space stawiali na innowacje, ryzyko, a inspiracja do „robienia Space’u” – jak się mówi w tej branży – stały się źródłem ich przewagi nad konkurentami. Z czasem dołączali do nich najlepsi. Spektakularny sukces firmy SpaceX jest tego zachwycającym przykładem.
Brandon Weichert twierdzi w swojej książce o przyszłej kosmicznej wojnie pt. Winning Space, że cały system został zorganizowany przeciwko mniejszym firmom. New Space zakłóciło ustawiony już rynek, radykalnie obniżając koszty produktów i usług kosmicznych. W ten sposób stało się zagrożeniem dla żelaznego trójkąta grup interesu – lobbystów, biurokracji rządowej i komisji Kongresu z doradcami politycznymi, którzy zawodowo peregrynują pomiędzy firmami przemysłu kosmicznego, doradzaniem politykom a firmami lobbującymi na Kapitolu.
Zwolennicy dawnego podejścia, którzy chcą się wypowiadać na ten temat, argumentują, że system nie był wcale ustawiony przeciwko mniejszym firmom z New Space. Projekty w przemyśle kosmicznym były po prostu ogromne i wymagały od firm nie tylko ogromnych zasobów, lecz także bardzo dużego doświadczenia w ich realizacji, a tego firmy z New Space nie miały i nie mogły mieć. Za to do przygotowania rozwiązań wymagających jedynie intelektualnej pracy koncepcyjnej mogły być zatrudniane i to się ponoć działo. Nie spodziewano się bowiem, że firmy New Space mogłyby zaprojektować i zbudować międzykontynentalny pocisk balistyczny, podczas gdy giganty takie jak Lockheed-Martin mogły sobie pozwolić na wydawanie pieniędzy na projekty przyszłości lub na badania i rozwój niezwiązane wprost z aktualną produkcją i realizowanymi kontraktami.
Pojawiła się argumentacja, że taki człowiek jak Elon Musk to wielki znak zapytania dla amerykańskiego Departamentu Obrony. Ludzie zajmujący się w tam planowaniem wojny w kosmosie nie chcą ufać firmom, których wielkie projekty zbudowane są wokół jednej osoby. Gdy ta osoba umiera, jego firma może nie przetrwać śmierci charyzmatycznego lidera. Czyli myślenie mogło być następujące: z punktu widzenia amerykańskiego programu kosmicznego ten konkretny facet i inni ludzie z New Space mają ciekawe pomysły i w obecnej rzeczywistości potrafią je zrealizować, ale czy można polegać na firmie SpaceX bez Elona Muska?
Dlatego geniusze są niezbędni, ale się im nie ufa. Podejrzewa się, że robią PR i wielki show, a cała firma to po prostu genialne przedstawienie jednego człowieka, ale geniusz jest nieprzewidywalny. Pozwolenie mu na dostęp do tajnych informacji to ogromne ryzyko.
Może jednak sytuacja się zmieniła w ostatnich latach. Firmy New Space zdobywają kontrakty, rynek się rozrósł, dostęp i użytkowanie przestrzeni kosmicznej przez wielu graczy staje się „nową normalnością”. Space X i jej konkurenci z New Space wystrzeliwują w kosmos potężne rakiety, zaczęli również otrzymywać kontrakty od NASA. Wiodące firmy New Space mają ambicję uczestniczenia w programie Artemis i wysyłania ludzi na Księżyc oraz wygrywają z tym związane przetargi. Pojazd kosmiczny Starship firmy SpaceX został wybrany w kwietniu 2021 roku na lądownik księżycowy.
SpaceX słynie z wystrzeliwania satelitów konstelacji nazwanej Starlink, aby zapewnić dostęp do internetu, dosłownie z kosmosu, na Ziemi, przede wszystkim do tych odległych miejsc, gdzie internet z tradycyjnej sieci jest wielkim problemem. Chodzą plotki, że firmy kosmiczne z New Space zaczynają uczestniczyć w tajnych programach Pentagonu, polegających na tworzeniu łatwo zastępowalnych satelitów wojskowych w ogromnych konstelacjach na orbicie oraz szybkiego ich wynoszenia w razie awarii. Zastępowalnych systemów wróg nie zdoła zniszczyć jednym uderzeniem, więc tanie satelity New Space są tu doskonałym remedium.
Elon Musk jest znany z tego, że chce wylądować na Marsie i założyć tam kolonię. Takie przedsięwzięcie wymagałoby tysięcy podróży z ładunkiem i ludźmi między Ziemią a Marsem. Musk koncentruje więc wysiłek SpaceX na zaprojektowaniu pojazdu kosmicznego zdolnego do realizacji takich zadań. Mówi o tym przez cały czas i, co ważne, wydaje ogromne pieniądze, aby osiągnąć ten cel. Prototypy kolejnych pojazdów kosmicznych i ich kolejne starty są transmitowane na żywo w internecie, często kończą się katastrofą w powietrzu lub na stanowisku startowym. Ten człowiek nie ma obaw występujących w przemyśle kosmicznym finansowanym z pieniędzy podatnika, że coś może pójść nie tak. Jego wysiłki, sukcesy i porażki są na widoku publicznym, otwarte na krytykę, komentarze, podziw i nienawiść. Człowiek ten wzbudza ogromne emocje i zainteresowanie i jest to fascynujące. Można śledzić na własne oczy rodzącą się rewolucję skomunikowania kosmicznego. Podobnie można śledzić z zapartym tchem działania Jeffa Bezosa, do niedawna najbogatszego człowieka na świecie, który próbuje swoich sił w kosmicznej firmie Blue Origin, czy pasjonata Richarda Bransona z jego Virgin Orbit i Virgin Galactic.
New Space w kontekście nowej gospodarki kosmicznej to przede wszystkim urządzenia CubeSat – prawdziwa rewolucja w rozmiarach i kosztach systemów satelitarnych. Przy wielkości 10 centymetrów sześciennych satelita New Space może kosztować mniej niż 100 tysięcy dolarów. Coraz więcej firm kupuje więc je, aby monitorować swoją działalność na Ziemi – od wycieków ropy po poziom jej magazynowania (co widać najlepiej z kosmosu), produkcję rolną. Od monitorowania granic po leśnictwo i badanie poziomu emisji CO2 przez budynki lub określenie powierzchni nieruchomości na potrzeby obliczenia podatku katastralnego. Wojsko również zrozumiało, co to dla nich oznacza. New Space zmieni oblicze wojny orbitalnej w kosmosie, zapewniając zastępowalność sensorów i systemów, zwiększając ich wydajność w coraz gęstszej ich sieci, w tym jej odporność na zniszczenie. Tym samym podniesie próg odstraszania przeciwnika, który chciałby wykonać scenariusz wyprzedzającego uderzenia na systemy w kosmosie – czyli kosmicznego Pearl Harbor.
Zanim jednak z huraoptymizmem przyjmiemy, że postęp jest jedyną możliwością stojącą przed ludzkością, zacytujmy jednego z miliarderów z tej listy – Elona Muska – który zasłynął tezą, że „wiedza inżynierska też potrafi zanikać, zatem możliwy jest jej regres”. Musk, oczywiście, jest powszechnie znany z tego, że narzeka na to, że nie robimy na Ziemi wystarczająco dużo, aby doskonalić rakiety i podróże kosmiczne. Ale jest również znany z tego, że uczy się rzeczy, które buduje i za które płaci, w tym mechaniki orbitalnej i zaawansowanej fizyki oraz często o tych skomplikowanych sprawach rozmawia publicznie. Czasami jego dogłębna wiedza na te tematy wprost zadziwia słuchaczy. Jak może znaleźć czas i zapał, aby dosłownie pożerać całe pokłady bardzo trudnej do przyswojenia wiedzy i rozmawiać o niej z łatwością ze znającą się na tej materii publicznością?
Czyżby to był właśnie nowy rodzaj kosmicznego poszukiwacza przygód? Kosmiczny śmiałek, który ryzykuje całą fortunę, poświęca swój czas i energię na wiedzę, chwałę i przyszłe zyski. Kim są inni kosmiczni śmiałkowie, którzy są również dobrze znani – Jeff Bezos – założyciel Blue Origin, który do niedawna był najbogatszym człowiekiem na Ziemi i chce tworzyć technologie kosmiczne, które pozwolą ludziom dotrzeć do nowych kolonii poza Ziemią. Albo inny miliarder – Richard Branson – właściciel potężnej Virgin Group, który oferuje turystykę kosmiczną, czyli dostęp do niskich orbit, w tym do suborbitalnego lotu, dla rozrywki i z powodu pasji.
Christin Davenport napisał o tych ludziach książkę zatytułowaną The Space Barons (Baronowie kosmosu), w której opisał, w jaki sposób inwestują oni swoje fortuny w epickie wskrzeszenie amerykańskich programów kosmicznych, wykorzystując innowacje w stylu Doliny Krzemowej, aby radykalnie obniżyć koszty podróży kosmicznych, a nawet wysłać ludzi dalej niż kiedykolwiek chciała NASA. Jak pisze Davenport, przedsiębiorcy, którzy założyli wcześniej jedne z najpotężniejszych marek na świecie – Amazon, Microsoft, Virgin, Tesla, PayPal – teraz dążą do największej rewolucji w swoim życiu – do rewolucji skomunikowania kosmosu.
W 2000 roku najpierw zaczął Jeff Bezos, twórca firmy Amazon, którego start-up miał się zająć budową rakiety wielokrotnego użytku do lotów suborbitalnych. Miliarder z Microsoftu – „cichy baron” – Paul Allen zainwestował w SpaceShipOne, który w 2004 roku stał się pierwszym prywatnym statkiem załogowym, który dotarł do granicy kosmosu. Richard Branson z Virgin Group przejął po nim zadanie skonstruowania pojazdu, który ma przewozić pasażerów płacących za loty suborbitalne. Od momentu założenia SpaceX w 2002 roku Elon Musk gonił pozostałych baronów, skupiając swoją uwagę na celu wydawałoby się bardzo odległym – na Marsie. Po niemal 20 latach prac rakiety SpaceX wielokrotnego użytku regularnie dostarczają astronautów i zapasy na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Lada moment będą latać z turystami dookoła Księżyca, a w ramach programu „Artemis” będą na nim lądować.
Książka Davenporta jest fascynującym opisem ponoszonego ryzyka i wielkiej przygody związanej z narodzinami nowej ery kosmicznej, napędzanej przez bogaczy, którzy walczą o położenie kresu monopolowi starego przemysłu w kosmosie. Kosmiczni baronowie to także opowieść o rywalizujących start-upach walczących z uznanymi kontrahentami oraz o perypetiach śmiałków, których wielu spośród ludzi obserwujących dokonujący się przełom uważa za geniuszy.
Jacek Bartosiak
Jacek Bartosiak jest prawnikiem, założycielem i prezesem Strategy&Future. B. CEO of Central Transportation Hub, Poland – 2018-2019, partner zarządzającym kancelarią prawną Bartosiak & Partners (od 2004). Współtworzył PlayofBattle LLC in Austin. Był też Senior Fellow w The Potomac Foundation Washington D.C. 2015-2018. Jest członkiem Rady Autorytetów w programie „Made in Poland/Wyprodukowane w Polsce”, realizowanym w społeczności Business Dialog https://businessdialog.pl/made-in-poland
Ten artykuł jest również w blogu Strategy&Future