Złoto uzbrojone
Bardzo zaintrygował mnie artykuł Olgierda Bagniewskiego Duże skoki cen i wysoka inflacja znowu wrócą . Pisze o wzrostach cen – w tym złota – jako jednym ze wspólnych mianowników zwiastujących potencjalną wojnę światową.
Odnosząc się do złota, chętnie zwrócę uwagę na fakt gromadzenia wyjątkowo dużych rezerw złota przez państwa w obecnym czasie. Rosja pod koniec października 2021 – tuż przed agresją na Ukrainę – miała największe w swojej historii rezerwy złoto-walutowe ( w tym złoto to ¼ tych rezerw). I nie było to tajemnicą, tyle że nie wiem, czy ktoś to naprawdę analizował pod kątem niedalekiej – jak się okazało – przyszłości.
Wiadomo przecież, co dzieje się ze „zwykłym” pieniądzem podczas wojny, stąd potrzeba posiadania złota. Rosyjski Bank Centralny już dawno był – patrząc z perspektywy czasu – zaangażowany w przygotowania do wojny, być może nie tylko tej w Ukrainie, ale może brano pod uwagę, że ta wojna – która miała być krótka – rozleje się jednak szerzej. A może Ukraina, to miał być pierwszy etap czegoś większego, tylko marszruta się zmieniła, bo nie przewidziano tak długiego okresu trwania tej wojny?
Przedłużająca się wojna dała czas pozostałym państwom na reakcję. Gdyby było tak jak prawdopodobnie Putin zakładał – że załatwią to w kilka dni – to świat nie zdążył by nawet zareagować i skończyło by się na ultimatach, pogróżkach i nawoływaniach Putina do porządku, a ten dalej robiły swoje.
Również Gohran – rosyjska instytucja państwowa wspierająca rosyjski budżet – cały 2021 rok nagminnie skupowała rosyjskie diamenty, srebro, złoto, pallad ( w 2016 roku Rosja odpowiadała za 39% światowej produkcji), gromadzono również metale ziem rzadkich. Wszyscy skupiliśmy się na tym, że ocenialiśmy brak przygotowania Rosji do tak długiej wojny z Ukrainą, bazując na tym jaką posiada broń – przestarzałą, nieadekwatną do współczesnych wojen, niesprawną itp. A może jednak nie skupiliśmy się na tym co trzeba, bo Rosja chyba jednak dobrze się przygotowała do wojny i to nie tylko tej w Ukrainie, ale wojny globalnej – w jakiejkolwiek postaci ona by miała być – bo Rosja dobrze wiedziała, że nie tylko o broń tu chodzi, ale o nagromadzone, strategiczne zapasy na „zapleczu” – złoto, kamienie szlachetne, metale ziem rzadkich itp.
Co do żywności – to wiadomo, że potrafią sobie poradzić, bo mają ziemię i ludzi, mało tego – ludzi dla których głód i śmierć za mateczkę Rosiję, nie jest niczym nowym. Posiadając odpowiednie zaplecze – złoto, diamenty, ważne pierwiastki – Rosja zawsze broń zdobędzie……na czarnym rynku.
Może ma autor rację – choć wolałabym, żeby nie miał – może wisi nad nami groźba wojny światowej. Bardzo ciekawy wątek poruszył Olgierd Bagniewski, bo wywołujący u mnie dreszcz na plecach. Dorzucając do jego spostrzeżeń jeszcze koncepcję cykli pokoleniowych, o których nie chcę już rozpisywać się w tym komentarzu, to rzeczywiście można zacząć się mocno zastanawiać nad tym, co może się jeszcze wydarzyć i to w niedługiej przyszłości.
Małgorzata Sobczyk