RecenzjeSpołeczeństwo

Powieści pozwalające złapać właściwą miarę wydarzeń, własnego życia, trudności i osiągnięć

Są takie powieści, które prowokują do odwiedzenia miejsc, w których się dzieją. Zostały bowiem tak sugestywnie opisane, że są bohaterami tych powieści na równi z ludźmi, w nich występującymi. Bywa, że turyści zwiedzają Dublin  z „Ulissesem” Joyce’a w ręku, a Wrocław z kryminałami Krajewskiego.

Ja pojechałam w ub. tygodniu w Karkonosze wiedziona nieodpartym impulsem zobaczenia na własne oczy schronisk z powieści Sławka Gortycha. To niezwykły pisarz, z zawodu stomatolog, pasjonat Dolnego Śląska, znawca jej historii i generalnie historii tej części Europy w XX wieku i mający o niej własną, również emocjonalną, opinię. Nie pisze książek historycznych, ale na motywach autentycznych wydarzeń, osób i miejsc, zawsze pieczołowicie zaznaczając w objasnieniach, co jest faktem, co literacką fikcją. W każdym tomie jest też elegancka intryga kryminalna łącząca lata wojny i tuż powojenne oraz współczesne.

Bo to właśnie powieści o latach wojennych i powojennych Dolnego Śląska, gdzie przybywali Polacy, wyjeżdżali Niemcy, ciągle stacjonowali Rosjanie, komunizm wkraczał w nikczemny sposób w ludzi, nikt niczego nie był pewny, nic nie było do przewidzenia, nadziei też znikąd, a jednak trzeba było żyć dzień po dniu. A jednak pokonano te trudności i dzisiaj Dolny Śląsk imponuje urodą, witalnością, zaradnością i gościnnością.

Bardzo polecam te powieści, pozwalają złapać właściwą miarę wydarzeń, własnego życia, trudności i osiągnięć.

Dzisiaj 24.06 na spotkaniu Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog” w Poznaniu życie dopisało jeszcze jeden element do tej recenzji. Czekając na wszystkich uczestników, w nieformalnej rozmowie, wspomniałam o tej swojej wyprawie z ub. tygodnia. I wtedy okazało się, że ten czytał, a ten też podziwia, a tamten też pojechał zobaczyć, a ktoś był na spotkaniu autorskim, a ten przyczynił się do powstania jakiegoś wątku w którejś powieści, bo wysłał autorowi pamiętniki babci. Czytamy  książki, potrafimy rozpoznać wartościowego autora, potrafimy rozmawiamy o tym, jak je przeżywamy, a także zaangażować się w dzieło twórcy. Bardzo byliśmy tym zbudowani. Myślę, że ten krótki fragment spotkania dał wszystkim nie mniej wartości niż pozostała część spotkania już na wybrany merytoryczny temat finansowy.

Poniżej zdjęcie, które Piotr Hans – uczestnik naszego poznańskiego spotkania w KDF Dialog – zrobił na spotkaniu autorskich ze Sławkiem Gortychem dosłownie w przeddzień naszego klubowego wydarzenia. I fotka czwartej świeżutkiej części cyklu, której nie ma jeszcze na zdjęciu ilustracyjnym. Dodaję też jedno zdjęcie z mojej wyprawy,  z Łomnicy między Karpaczem a Jelenią Górą, na której widać jak się nakładały losy Niemców i Polaków w tej krainie: młyn oznaczony jeszcze po niemiecku, a piekarnia już po polsku.

Iwona D. Bartczak