Wiarygodność danych makroekonomicznych, gdy rośnie rola państwa w gospodarce?
Rzeczą kluczową dla prognoz makroekonomicznych są oczywiście wiarygodne dane z okresów poprzedzających punkt odcięcia. Podważanie wiarygodności tych danych, podawanych przez instytucje do tego umocowane, uchodzi w środowisku ekonomistów za nieprzyzwoite.
Jednak konsternacja wśród zawodowych prognostów bywa akceptowana. Tak, jak choćby teraz.
Weźmy na warsztat kwestię inflacji w Polsce. Urząd statystyczny odnotowuje zmiany cen paliw brutto. Urząd nie zajmuje się strukturą tych cen, czyli także wysokością marż, które – podobnie jak wysokość podatków – są składnikiem ceny brutto, czyli są dla finalnej ceny detalicznej w koszyku CPI egzogeniczne.
Oznacza to jednak, że w przypadku kategorii koszyka dotyczącej produktu wytwarzanego przez podmiot o rynkowej pozycji dominującej, jak paliwa w Polsce, wysokość marży ma decydujący wpływ na ceny finalne. Sprawę pogarsza jeszcze sytuacja, gdy podmiot dominujący jest zależny od rządu.
Urząd statystyczny wkładając dane o cenach paliw do odpowiedniej szufladki koszyka podaje więc dane wiarygodne. Ale podatne zarazem na manipulację i międzyokresowe przesunięcia w wysokości wskaźnika CPI.
I co mają z tym zrobić ekonomiści? To, co umieją najlepiej – przeliczyć, czyli zachować się przyzwoicie nie kwestionując oficjalnych danych.
I tak, gdyby Orlen, podmiot o rynkowej pozycji dominującej, zredukował marże o 12% w roku 2022, tak jak zrobił to od początku roku 2023, a stawki VAT, akcyzy i opłaty paliwowej byłyby obniżone na zasadach wprowadzonych przez rząd, to średnioroczna inflacja w ubiegłym roku byłaby o 1.8 p.p. niższa. Budżet państwa i podmiot zależny od rządu poniosłyby tym samym koszty nieco szybszej dezinflacji.
Gdyby zaś marża Orlenu nie została w tym roku obniżona, a podatki pośrednie i opłaty wróciły, jak to się stało, do pierwotnej wysokości, to tegoroczna średnioroczna inflacja (przy założeniu stabilnych cen ropy) byłaby wyższa o 1.5 p.p.. Ale nie będzie, bo rząd odbiera od publicznej spółki swoją odłożoną wyborczą premię.
Kiedy rząd dokonuje międzyokresowej wymiany korzyści z zależnym od siebie podmiotem rynkowym o pozycji dominującej, a dodatkowo jeszcze ingeruje administracyjnie w procesy cenotwórcze, to dane o inflacji zbierane przez urząd statystyczny pozostają prawdziwe. Tyle, że przebieg ścieżki inflacyjnej w średnim okresie zostaje zniekształcony. Nie oddaje bowiem rzeczywistych skutków działania mechanizmów transmisji monetarnej.
Wymiana miedzyokresowych korzyści na linii rząd – spółka zależna od rządu na zasadach: najpierw my wam coś damy, a później wy nam coś oddacie, ma wpływ na pogłębianie suboptymalności policy mix, stawia w kłopotliwej sytuacji GUS, a z biednych prognostów robi durniów.
Janusz Jankowiak