BiznesSpołeczeństwo

Jak Lady Gaga – czy styl powinien być chroniony prawem?

Podczas niedawnej wizyty twórców ChatGPT w Polsce, jeden z nich Wojciech Zaremba został zapytany o to, dlaczego nie powstają w zasadzie produkty muzyczne autorstw sztucznej inteligencji. Odpowiedział szybko – bo wytwórnie muzyczne mocno pilnują praw autorskich twórców i swoich. Wszak sztuczna inteligencja niczego sama nie tworzy, tylko kompiluje elementy już istniejącego kontentu. Ta odpowiedź naprowadza na piętę achillesową zastosowań tego narzędzia, czyli prawa autorskie …… ale tylko pozornie jest to największy problem w tym temacie..

Dopiero co została zamieszczona w internecie piosenka do złudzenia przypominające wokal jednego z twórców ze stajni Universal Music Group, ale szybciutko z niego zniknęła na stanowcze żądanie tej wytwórni.

Ale rozpętała się histeria, że teraz każdy za pomocą AI będzie tworzyć muzykę, że jeszcze bardziej trzeba chronić twórców. Niby prawda, ale rzecz nie jest taka prosta.

W rzeczywistości sztuczna inteligencja odegrała minimalną rolę w tworzeniu omawianego utworu. Piosenka nie została skomponowana przez AI. Teksty nie zostały napisane przez AI. Rytm nie został stworzony przez sztuczną inteligencję. Nawet wokale nie zostały w całości wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Te elementy piosenki były wytworem ludzkiej kreatywności, a nie technologicznej magii. Jedyną rolą, jaką sztuczna inteligencja odegrała było użycie generatywnej aplikacji sztucznej inteligencji (znanej jako so-vits-svc ), aby wokale brzmiały jak ów artysta z UMG. 

Czy naśladowania głosu artysty i jego stylu lirycznego jest legalne?

We współczesnym prawie autorskim styl artysty nie podlega ochronie. Z drugiej jednak strony, artysta może zarzucić np. twórcy reklamy, że próbuje „handlować” charakterystycznymi elementami tożsamości artysty.

Problem nie jest taki całkiem nowy, choć powszechna dostępność sztucznej inteligencji nadaje mu skalę nieporównywalną do tej sprzed lat. Prawie 40 lat temu Ford Motor chciał użyć w reklamie piosenki pewnej artystki, jednak ona się na to nie zgodziła. Ford zatrudnił więc osobę o podobnym brzmieniu do wykonania piosenki, naśladując głos i liryczny styl artystki. Tak pozwała go do sądu i po kilku zwrotach akcji – wygrała.

Prawa autorskie do utworu nie były przedmiotem sporu, ponieważ Ford miał ważną licencję od właściciela praw autorskich. Artystka nie kwestionował tego. Twierdziła jednak, że naśladując jej głos i styl liryczny, Ford niewłaściwie wykorzystał charakterystyczne elementy jej tożsamości, aby oszukać konsumentów, aby myśleli, że popiera Forda.

Prawnicy będę mieli się nad czym zastanawiać. Ale my wszyscy też: czy cel podszywania się pod czyjąś tożsamość przesądza o tym, czy to jest przestępstwo czy nie? No i kto będzie decydował, czy cel jest właściwy czy niewłaściwy?

Chyba mamy do czynienia z nową odsłoną dyskusji: czy cel uświęca środki?

 Iwona D. Bartczak