Sprawdzaj wiarygodność źródła, a nie prawdziwość liczby, informacji czy obrazu
Kate Middleton, księżna Walii, wywołała poruszenie w kręgach medialnych, publikując kilka dni temu swoje zdjęcie z dziećmi. Ponieważ od dawna nie pokazuje się publicznie, zdjęcie zostało podchwycone przez agencje informacyjne i szeroko się rozpowszechniło. A potem media je wycofały, ponieważ okazało się, że było zmontowane.
Tajemnice księżnej nie są zbyt interesujące, no i zupełnie nieistotne, ale naprawdę ważna – i napawająca radością – jest reakcja renomowanych mediów. Ich fotografowie zawsze bardzo rygorystycznie traktowali prawdziwość zdjęć. Ich zasady zabraniają jakiejkolwiek edycji obrazu poza prostymi krokami, takimi jak korygowanie balansu kolorów lub wykonywanie niewielkich kadrów. Jakakolwiek selektywna edycja zdjęcia, usuwanie czegokolwiek z obrazu, a nawet kadrowanie polegające na usunięciu jakiejkolwiek istotnej części obrazu jest surowo zabronione. Dlatego zdjęcia reporterskie tych mediów są godne zaufania.
Zaznaczam – dotyczy to renomowanych wydawnictw i agencji. Media społecznościowe czy inne podmioty, publikujące zdjęcia nie mają takich standardów, nawet brytyjska rodzina królewska ich nie ma, okazało się.
Wykrycie zmanipulowanych obrazów za pomocą środków technologicznych jest trudne lub niemożliwe. Zamiast tego branża skupiła się na zapewnieniu zaufania, tworząc rygorystyczne kodeksy etyczne i akceptując zdjęcia wyłącznie od zaufanych fotografów, którzy przestrzegają ich konsekwentnie przez lata lub dziesięciolecia.
W dzisiejszych czasach sztucznej inteligencji i tysiąckrotnie zwiększonej możliwości manipulacji obrazem (i słowem też) taka postawa renomowanych mediów jest niezwykle dobrą wiadomością. Rozszerzmy ją na nasze życie, na naszą pracę. Sprawdzajmy źródło, bo nie jesteśmy w stanie sprawdzić prawdziwości informacji czy obrazu.
Przez większą część historii ludzkości bardzo trudno było ustalić, czy to, co ktoś nam powiedział, było prawdą. Czy powinniśmy mu wierzyć? Wierzyliśmy w opowieść, jeśli wierzyliśmy człowiekowi, który opowiadał. Wraz z pojawieniem się fotografii, filmu, telewizji, a także na początku mediów społecznościowych, wydawało nam się, że oglądamy prawdę, czytamy autentyczną wiadomość, mimo że rzecz dzieje się daleko – w czasie lub przestrzeni. Dzisiaj – wraz z zalewem informacji i obrazów sfabrykowanych dzięki technologii – wracamy do ustawień fabrycznych. Wierzymy w informację lub obraz, jeśli wierzymy człowiekowi – lub po prostu źródłu – które ją przedstawia. Bo znowu nie jesteśmy w stanie sprawdzić tego, co otrzymujemy. I to jest dobra wiadomość. Ta sytuacja pomoże budować nam więzi między sobą, między ludźmi. Nie sprawdzajmy autentyczności wiadomości, lecz jakość źródła, z którego pochodzi.