Niejawna polityka rządzi procesami gospodarczymi
Gdy 30 lat temu pisałem z kolegą książkę o wpływie polityki na kursy i ceny, było dla mnie oczywiste, że bodźce płynące z polityki są ważne, aby zrozumieć zmiany cen, a zatem i je przewidywać, wreszcie rozumieć i przewidywać przyszłość gospodarki. Rozumiałem, że jest to czynnik ważny, nawet bardzo ważny, czasem dominujący, lecz że dominacja jego trwa względnie krótko, tygodnie, może miesiące, a pojawia się w okresie ważnych przełomów, tuż przed lub tuż po nich. Często nawet polityczne zdarzenie, przełożyć się może na gwałtowny, lecz trwający kilka lub kilkanaście dni ruch cen, a potem biznes wraca na stare tory. Przykładami mogą być zabójstwo Kennedy’ego czy pucz Janajewa.
Dominujący wpływ polityki na gospodarkę
Obecnie wpływ polityki jest dominujący i trwa latami, oczywiście ze zmieniającą się mocą i z różnym nasileniem różnych sygnałów płynących z obszaru polityki. Przyjrzyjmy się obszarowi energetyki i konsekwencji dla całości gospodarki realnej. Bez uwzględniania bodźców i manipulacji ze strony Rosji i Gazpromu nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć obecnych zawirowań na rynku węglowodorów, miesiącami trwających stanów niepewności, opery mydlanej histerycznych ruchów trwających od paru godzin do paru dni. 30 lat temu rynkiem ropy i gazu mogły sterować Stany Zjednoczone wraz ze swoimi arabskimi sojusznikami, ale nie Rosja, której rola polegała na dopasowywaniu się do zachodzących procesów. Teraz to ona stała się ważnym rozgrywającym.
I to nie koniec nowości w przebiegu procesów decyzyjnych w rozwiniętym świecie, w tym w Europie. Nie da się ich wyjaśnić nawet w swym podstawowym zakresie bez uwzględniania mechanizmów dotąd znanych jedynie w krajach trzeciego świata, np. uzależnienie wewnętrznej decyzji krajowych od zewnętrznych lobbies i agentów wpływu, korupcji polityków z pierwszych stron gazet, obecnie zupełnie nie ukrywających swych powiązań z rosyjskim systemem energetycznym. Prawda, że Rosja od czasów Katarzyny Wielkiej dbała o tworzenie wpływowych lobbies poza swoimi granicami i owe lobbies odgrywały istotną rolę, lecz było to przykryte mgłą nieprzejrzystości i zmową milczenia.
Eks-kanclerz Gerhard Schroeder jest symbolem polityka, który przyjął lukratywną emeryturę od ważnego gracza dostarczającego do Niemiec gaz. Podobnych byłych, formalnie już nieaktywnych polityków, acz wciąż posiadających wpływy i kontakty, jest w Europie więcej, a wciąż aktywnych marzących o takim wsparciu, a często pobierających je w sposób niejawny, musi być już dużo, dużo więcej. Bez tego bowiem nie da się wytłumaczyć zasadniczych ruchów w polityce energetycznej Europy. Dotyczy to nie tylko ropy i gazu.
Jak bowiem wyjaśnić wygaszanie energetyki jądrowej w Niemczech? Tuż przed północą, kończącą 2021 rok w Niemczech wyłączono 3 z 6 ostatnich elektrowni jądrowych. Elektrowia atomowa nic szkodliwego nie emituje. Koszt bieżącej działalności jest niewielki, główne koszty poniesione zostały w trakcie jej budowy. O trucicielskiej roli w miejscu wydobycia uranu nikt w Europie nie wspomina. Ich wygaszanie wiąże się z inwestycjami w energię gazową, wszak jednak emisyjną oraz dalszym zwiększeniem uzależnienia od dostaw gazu z Rosji. Potwierdzeniem moich słów jest fakt, że w tym samym czasie, co wygaszenie owych trzech elektrowni, Komisja Europejska rozesłała do państw członkowskich draft nowej taksonomii, klasyfikujący gaz ziemny jako „zrównoważone paliwo”.
„KE, mając obywateli UE za idiotów (pytanie czy słusznie) wyłącza prawie zero-emisyjny atom, żeby w jego miejsce wprowadzić wysoce emisyjny gaz ziemny Władimira Putina.” – jak napisał jeden z dziennikarzy.
Jak bez uwzględnienia wpływu silnych prorosyjnych lobbie wyjaśnić popularność poglądu, że zwiększenie zakupu węglowodorów w Rosji ma ją uzależniać od zachodu, a już nie uzależnia zachodu od niej? Skąd takie fetyszyzowanie ważności gospodarki Rosji i wpływu na gospodarkę światową? Wszak cała gospodarka Rosji to ok. 1% PKB świata i poza węglowodorami i przemysłem zbrojeniowym ma niewiele do zaoferowania, a dla Niemiec ważniejszym partnerem handlowym od Rosji jest przecież Polska.
Dlaczego słabo słyszany jest argument, że miliardy za ropę i gaz przeznaczone mogą być przez Rosję na zbrojenia, które wymagają odpowiedzi w postaci obciążeń obronnych oraz zmagania się z przejawami wojny hybrydowej? Istny jej majstersztyk to wynalazek Łukaszenki sprowadzający się do zarobienia na naiwności średniej warstwy uciekinierów z Bliskiego Wschodu, którzy słono zapłacili za dowóz na polską granicę i zostali użyci do jej szturmowania. Normalnie każda wojna, w tym hybrydowa, kosztuje, i to sporo, i to obie strony.
Gazprom pogrywa z Europą
Jak bez wpływu działania lobbies ogłupiających społeczeństwa i jego naiwności można wytłumaczyć tegoroczną dziecinnie prostą manipulację Gazpromu ceną gazu, a następnie ropy? Utrzymywanie dzięki ograniczeniu podaży gazu latem br ceny na dość wysokim poziomie spowodowało: po pierwsze małe zakupy gazu, a zatem brak zapełnienia magazynów na okres zimowy, po drugie, przestawienie części elektrowni z gazu na ropę, co skutkowało wzrostem cen tej ostatniej.
Czy elity ekonomiczne zachodniej Europy przestały nagle rozumieć, że droga energia to poważne obciążenie dla efektywności gospodarki i współcześnie najsilniejszy czynnik inflacjogenny? A przyszłe zwalczanie inflacji jest drogie i recesjogenne? Wreszcie że brak energii współcześnie to tragedia cywilizacyjna?
Jak wytłumaczyć, że również Stany Zjednoczone nie potrafiły przewidzieć tych skutków i dopiero teraz obudziły się wysyłając 30 tankowców ze skroplonym gazem do Europy (to blisko 10% rocznego zaopatrzenia Europy w gaz za pośrednictwem morskim terminali)? Czy potrzeba było zgrupowania aż 120 tys. żołnierzy rosyjskich wraz ciężkim sprzętem wzdłuż granic Ukrainy, by kongres USA nacisnął na administracje Bidena, która mogła przecież dużo wcześniej wesprzeć Europę w zaopatrzeniu w gaz?
Amerykanie mają narzędzia, ale są pasywni
Należy pamiętać, że Amerykanie mają kilka istotnych instrumentów, przy pomocy których mogli nie dopuścić by ceny węglowodorów wzrosły do obecnego poziomu do ok. 75 dol. za baryłkę.
Po pierwsze, USA mogą ogłosić, że będą sprzedawać swoje nadwyżki, co też uczyniły, acz nie wywołało to wielkiego efektu, jak dotąd jedynie wyhamowując tendencję wzrostową.
Po drugie, mogą zwiększyć własną produkcję, tymczasem pierwszym posunięciem prezydenta Bidena było ograniczenie sobie tych możliwości, bo zatrzymał budowę rurociągu z Alaski. Czy nie można było przewidzieć konwencji tego posunięcia dla wewnętrznego i światowego bilansu energetycznego?
Po trzecie, można łatwo powtórzyć manewr zastosowany w latach 80tych przez prezydenta Reagana, przekonał on wówczas monarchię saudyjską do gwałtownego zwiększenia wydobycia. Arabia Saudyjska wydobywa ropę po najniższych kosztach na świecie, a jej zasoby pozwalają pokryć praktycznie wszystkie potrzeby energetyczne świata. USA posiadają dobre stosunki z Arabią. Arabia jest największym importerem broni, jest najlepszym, bo również płacącym klientem. Zakupy broni oznaczają przecież dalsze zakupy części, amunicji, itd. Również ze względu na stały ostrzał z Jemenu irańskimi i płnkoreańskimi rakietami, potrzebuje stałych dostaw patriotów, aby owe ataki stawały się jedynie malowniczymi fajerwerkami nad pustynią.
Po czwarte, mechanizm słabo omawiany w literaturze i mediach, którym mogą posłużyć się Amerykanie, wynika z faktu, iż główny rynek pochodnych ropy i gazu (kontrakty terminowe) znajduje się w Chicago i tam średnio dziennie obrót Crude Oil i Brent Oil jest znacznie większy niż roczne wydobycie ropy. To tam kształtowane są ceny, a poziom ich w zasadniczym stopniu oderwał się od kosztów wydobycia i jest wynikiem gry popytu i podaży spekulantów, którzy w niewielkim stopniu zwracają uwagę na informacje płynące z gospodarki realnej. Na przykład wielokrotna w ostatnich miesiąca pojawiająca się informacja o większym od oczekiwanego poziomu amerykańskich zapasów ropy nie przełożyła się na istotne zmiany trendu cen, co oznacza iż rynek bardziej przygląda się zagrożeniom politycznym niż uwarunkowaniom gospodarczym.
Można oczekiwać, że większe reakcje nastąpią po ewentualnym zmniejszeniu napięcia Moskwa – Waszyngton niż po czysto rynkowej informacji o możliwości zwiększenia podaży ropy i gazu. Dopiero teraz widać zbliżanie się końca wzrostów, aczkolwiek odwrócenie dotąd nie nastąpiło. Fakt, że ostatecznie ceny kształtują główni gracze finansowi w Chicago umożliwia rządowi USA łatwe wykorzystanie tego mechanizmu. Wystarczy bowiem stanowcza choć dyskretna sugestia ze strony rządu, aby rynek zaczął podążać w przeciwnym kierunku. Oczywiście, uruchomienie przez Amerykanów wszystkich instrumentów musiałoby dać rezultat i to bardzo bolesny dla Rosji, i sądzę że Kreml to rozumie.
Czyż zatem pokerowa zagrywka ze strony Putina – wezwanie NATO do faktycznej kapitulacji i wycofania z Europy Wschodniej i Centralnej – to efekt szaleństwa, megalomanii czy może gra idzie o zupełnie inny cel? Można bowiem sobie wyobrazić, że w ramach kompromisu i pojednania Rosja zrezygnuje ze swych żądań i gróźb w zamian za pozwolenie na działanie NordStream II a może i zniesienie części sankcji. Historia zna takie gry, który cele nie były długo widoczne. W tym względzie polecam analizę kryzysu kubańskiego, kiedy to świat stanął na krawędzi III wojny światowej, a to wcale nie było celem ZSRR.
Dlaczego tyle emocji?
Obecnie ceny ropy i gazu dalekie są do szczytu z lipca 2008 roku (147 dol za baryłkę Crude Oil co odpowiada liczonym w dzisiejszych dolarach ok. 184 dol za baryłkę) dlaczego więc wywołuje to o tyle więcej emocji i o tyle więcej niepewności na rynku i w gospodarce? Obecne zawirowania na rynku węglowodorów są częścią już dość intensywnie toczonej przez Rosją wojny hybrydowej. Mają znaczenie także inne nie występujące w tym stopniu wcześniej zagrożenia:
– ciągłe narastanie groźby wybuchu kryzysu związanym z nadmiarem pieniądza, którego opanowanie nie wydaje się już możliwe
– konflikt Chiny – USA
– pandemia
– uzależnienie rozwiniętego świata od produkcji podzespołów i komponentów na innych kontynentach
– tzw. ochrona klimatu podnosząca drastyczne ceny energii w Europie, będącej głównym czynnikiem inflacjogennym i wywołującym nowe ogromne inwestycje.
W podnoszeniu cen węglowodorów swój udział mają też grupy wielkiego spekulacyjnego kapitału. Wykupywanie przez nich (ze względów spekulacyjnych) certyfikatów CO2 podnosi ostatecznie ceny energii, potęgując zagrożenie dla dotychczasowego porządku gospodarczego. W tym krótkim tekście skupiłem się na niejawnym wpływie Rosji na rynek energii w Europie. Dla porządku należy przyznać, że grup mających ambicje manipulacji o ogólnoświatowym zasięgu jest więcej. W konsekwencji rzeczywistość gospodarcza jest wypadkową toczonych między nimi wojen, a zatem bez uwzględnienia tych procesów w żaden sposób nie uda się nam zrozumieć widocznych na powierzchni zmian gospodarczych.
Upolitycznienie gospodarki i wprowadzeniem mechanizmów znanych z III świata, np. korupcja, zagraniczni agenci wpływu, manipulacje medialne, jak i wysoki i rosnący poziom znaczenia gigantycznych grup finansowych działających na rynkach finansowych, szczególnie instrumentów pochodnych, pozostaną na długo, a ich rola nie prędko zacznie się ograniczać.
Polecam też artykuł Business Dialog, w ktorym Iwona D. Bartczak przeprowadza analizę wpływu polityki na rynek mikroprocesorów
Ropa czy gaz są zastępowalne, mikroprocesorów nie zastąpi nic
Olgierd Bagniewski, główny ekonomista Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”