EkonomiaFinanseKDF Dialog

Duże skoki cen i wysoka inflacja znowu wrócą

Sytuacja w stosunkach międzynarodowych ma wiele cech pierwszej fazy wojen światowych. W stosunku do I i II wojny światowej różni się jednak znacznie powolniejszą eskalacją oraz starciami zastępczymi, zarówno geograficznie, jak i w innych przestrzeniach, np. informacyjnej, gospodarczej, technologicznej. Głównym powodem tego spowolnienia jest istnienie broni jądrowej.

Zapalników nie brakuje, bo dzięki globalizacji ostatnich 30 lat jedni wzmocnili się, inni osłabili, więc jest nowa przestrzeń do prób ekspansji lub odzyskania spornych terytoriów. Wojna na Ukrainie zapewne w tym roku nie zostanie rozstrzygnięta. Amerykanie – główny dostawca broni i amunicji, przeznaczyli na nią dotąd mniej niż promil swoich wydatków przeciwpandemicznych, nie pozwalając Ukraińcom osiągnąć znaczącej przewagi, to zmieni się zapewne w roku przyszłym, ponieważ prezydent Biden potrzebować będzie sukcesów do reelekcji, zapowiedzią tych zmian jest zapowiadane uchwalanie przez Kongres  $60 mld. dotacji na broń dla Ukrainy, obecnie jest to tylko kroplówka z portmonetki prezydenta Bidena. Konflikt palestyńsko-izraelski na Bliskim Wschodzie jest na granicy rozlania się na inne kraje zarówno ze względu na zadawnione konflikty lokalne, jak i nacjonalistyczne dążenia Rosji i Iranu. Ten konflikt bowiem odwraca uwagę od wojny na Ukrainie, co jest w oczywisty sposób w interesie Rosji, a nie Stanów Zjednoczonych, które starają się go możliwie ograniczyć. Przeciwnie jest w przypadku konfliktu Azerbejdżan – Armenia, bo ten wpisuje się w osłabianie Rosji, a tym samym rozwój apetytów regionalnych Turcji, itd.

W pierwszym etapie wojny światowej zawsze następują duże skoki cen, zwłaszcza cen surowców, żywności, złota. Dzieje się tak, ponieważ łańcuchy dostaw zostają poprzerywane przez fronty i blokady, firmy i państwa robią zapasy, następuje szybki postęp w technologiach produkcji.

Aby móc porównać ruchy cen z okresu obu wojen światowych oraz wojny wietnamskiej posłużyłem się statystyką cen wyznaczonych w sile nabywczej z 1900 roku. A oto kilka przykładów skoków (w cenach stałych) w tym czasie.

  • Ceny wołowiny i wieprzowiny po wybuchu obu wojen światowych wzrosły o co najmniej 50%, a
  • pszenicy i kukurydzy prawie podwoiły się.
  • Cena ropy naftowej – paradoksalnie w pierwszych 2 latach osłabiała się o -21 i -18%, by w 1916 roku wzrosnąć o 86%.
  • Bardzo silne skoki odnotowano w trakcie I wojny światowej na aluminium i miedzi,
  • a w trakcie wojny wietnamskiej na srebrze, ale też na wołowinie. 

Poza skokami cen liczyć się należy z rozjeżdżaniem się relacji cenowych pomiędzy poszczególnymi surowcami, te relacje przywracane są w długim okresie. Można się spodziewać, że część z nich powróci do stanów naturalnych wynikających z relacji kosztów produkcji i relacji zapotrzebowania, a inna część zupełnie się rozjedzie.  Dobrym przykładem takiej dywergencji cenowej jest obecna relacja cen złota do srebra. Dynamika cen złota jest bowiem 3.8 razy szybsza od dynamiki cen srebra, co przekłada się na relację 85:1 (uncja do uncji).   

W ostatnich czterech latach także przeżyliśmy podobne skoki cen surowców, żywności i metali szlachetnych (szczególnie złota), bowiem impuls związany z pandemią oraz groźbą kryzysu energetycznego (po agresji Rosji na Ukrainę) miał podobny potencjał destabilizacyjny dla cen surowców i żywności. Potem te zmiany się wypłaszczyły,  jednak wywoływały paniczne reakcje decydentów w biznesie, które skutkowały kryzysami w płynności finansowej, upadłościami czy przejęciami. 

Z dużym prawdopodobieństwem można się spodziewać, że sytuacja wysokich skoków cenowych surowców i żywności znowu się powtórzy,  ale znacznie trudniej przewidzieć, których to będzie dotyczyło cen. Takie prognozy są, ale nie są publiczne, nie są w głównym nurcie dyskursu. Jeśliby bowiem były ogólnie dostępne, to zmieniłyby zachowania decydentów, i prognoza by się nie sprawdzała, omawiane zjawiska wystąpiłyby, ale w innych branżach, lokalizacjach czy powiązaniach.

To jest ten paradoks sławnych guru ekonomicznych, że ich prognozy z założenia prawie zawsze nie sprawdzają się, a ich sława wynika ze sprawności PR i instytucji czy firm za nimi stojących. Dużo większe prawdopodobieństwo trafności mają prognozy osób mało znanych i mało wpływowych, oczywiście kompetentnych, ewentualnie instytutów badawczych, które swoje opinie sprzedają za grube pieniądze i nigdy nie ujawniają publicznie.

Jedyne co wiemy na pewno to to, że wahania cen będą bardzo duże i nielogiczne z punktu widzenia naszych dzisiejszych nastrojów i wiedzy (bo właśnie z tych powodów i decyzji podjętych na ich podstawie pojawią się) oraz że w ich wyniku pojawi się wysoka inflacja, zawsze towarzysząca takim zjawisko.

 

12281732687?profile=RESIZE_400xOlgierd Bagniewski, główny ekonomista Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”

 

 

 

Zapraszamy na spotkanie 9.11 na temat budżetowania na 2024 rok, w których koszty i inflacja sa jednym z najtrudniejszych założeń 

Budżet na 2024 rok. Najtrudniejsze założenia. Sopot