Logo Business Dialog

Artyści z młodości trzymają klasę

Ikona daty

Co zyskujesz czytając ten artykuł?

  • Nienachalną podpowiedź na jaki spektakt czy koncert warto się wybrać.
  • Poczucie bliskości z innymi o podobnych gustach
  • Kilka sensownych tematów do rozmowy

Mój nowy sezon kulturalny zacząłem od Hamleta w Teatrze Narodowym (premierę miał w kwietniu ale dostać bilety w zeszłym sezonie graniczyło z cudem, który się zresztą nie wydarzył). Jest spektakl w reżyserii Jana Englerta żegnającego się tym tytułem z Teatrem Narodowym, którym kierował ponad 20 lat.

Poszedłem na niego chyba głównie z powodu Hugo Tarresa obsadzonego w roli głównej. To ten sam, który w 2024 r. zagrał w "Piep*zyć Mickiewicza" a potem w jego drugiej części  (przyznam, że nie oglądałem … jeszcze a już ogłaszają trzecią część w lutym 2026 r.). Ten student 3 roku Akademii Teatralnej w Warszawie jest podobno tak dojrzały aktorsko, jak na swój młody wiek, że dostał angaż w Teatrze Narodowym. Nie podpowiem Państwu czy iść czy nie iść, bo i recenzje są różne. Na pewno, już to chyba pisałem, uprzednio proponowałbym dość dobrze zapoznać się z fabułą sztuki … to bardzo ułatwia odbiór. Scenografia oszczędna, stroje nowoczesne, nawiązania do teraźniejszości – obecne. Bilety na styczeń były w sprzedaży od 6 listopada i zniknęły w bardzo szybkim tempie. Ale na kolejne miesiące są.

We wrześniu odwiedziłem ponownie Teatr Narodowy by obejrzeć „Zaćmienie w dwóch aktach” (premiera czerwiec 2025) w reżyserii Grzegorza Małeckiego, granego na (małej) Scenie przy Wierzbowej. Wszystkie recenzje, do których dotarłem były pozytywne i ja się pod tym podpisuję choć przyznam, że czasem może być słodko-gorzko, jeśli przyłożymy treść do własnych doświadczeń. Sztuka, w moim odczuciu, świetna, świetnie zagrana aż powiedziałem sobie „ja chcę jeszcze raz”. Pozwolę sobie zacytować jedną z recenzji: „życie może czerpać swój blask nawet z bezczynności. Że cała sztuka polega na tym, by przestać żyć i grać na pokaz. By w tym co tu i teraz, czuć się wystarczająco dobrze. Piękny mały spektakl o wielkich sprawach.” Bilety są… proponuję jednak nie siadać w dalszych rzędach bo mała sala powoduje, że z biegiem czasu robi się dość duszno.

No dobrze, skoro już weszliśmy do Teatru Narodowego od ul. Niecałej to baaaardzo polecam Państwu podróż do lat dziecięcych. Spektakl Pchła Szachrajka jest naprawdę nie tylko dla najmłodszej widowni. Bilety zazwyczaj bardzo trudno dostać a tu, niespodzianka, na styczeń „do wyboru, do koloru” i to na cztery weekendowe przedstawienia. Grane na (małej) Scenie Studio więc i tu również proponuję raczej pierwsze rzędy.

Proponuję też przejść się na świetnego Mizantropa w reż. Jana Englerta, w roli głównej Grzegorz Małecki. Sztuka wierszem, świetnie zagrana, nie trzeba nawet zapoznawać się z treścią oryginału by wiedzieć, o co chodzi. Bilety na ostatnie w tym sezonie dwa przedstawienia w styczniu są.

We wrześniu odwiedziłem ponownie Teatr Narodowy by obejrzeć „Zaćmienie w dwóch aktach” (premiera czerwiec 2025) w reżyserii Grzegorza Małeckiego, granego na (małej) Scenie przy Wierzbowej. Wszystkie recenzje, do których dotarłem były pozytywne i ja się pod tym podpisuję choć przyznam, że czasem może być słodko-gorzko, jeśli przyłożymy treść do własnych doświadczeń. Sztuka, w moim odczuciu, świetna, świetnie zagrana aż powiedziałem sobie „ja chcę jeszcze raz”. Pozwolę sobie zacytować jedną z recenzji: „życie może czerpać swój blask nawet z bezczynności. Że cała sztuka polega na tym, by przestać żyć i grać na pokaz. By w tym co tu i teraz, czuć się wystarczająco dobrze. Piękny mały spektakl o wielkich sprawach.” Bilety są… proponuję jednak nie siadać w dalszych rzędach bo mała sala powoduje, że z biegiem czasu robi się dość duszno.

No dobrze, skoro już weszliśmy do Teatru Narodowego od ul. Niecałej to baaaardzo polecam Państwu podróż do lat dziecięcych. Spektakl Pchła Szachrajka jest naprawdę nie tylko dla najmłodszej widowni. Bilety zazwyczaj bardzo trudno dostać a tu, niespodzianka, na styczeń „do wyboru, do koloru” i to na cztery weekendowe przedstawienia. Grane na (małej) Scenie Studio więc i tu również proponuję raczej pierwsze rzędy.

Proponuję też przejść się na świetnego Mizantropa w reż. Jana Englerta, w roli głównej Grzegorz Małecki. Sztuka wierszem, świetnie zagrana, nie trzeba nawet zapoznawać się z treścią oryginału by wiedzieć, o co chodzi. Bilety na ostatnie w tym sezonie dwa przedstawienia w styczniu są.

Od dłuższego już czasu chodzę na koncerty artystów, na których muzyce się wychowałem, których cenię i którzy są po prostu kultowi. Chcę ich usłyszeć i przy okazji zobaczyć, zanim zdecydują się zakończyć kariery albo to życie postanowi te kariery zakończyć. Szczęśliwie na Stanisławie Sojka byłem w listopadzie 2023 r. (kameralniutki koncert, że się tak wyrażę). W maju 2025 r. pojechałem do Łodzi tylko po to, by „pocałować klamkę” Teatru Muzycznego, ponieważ koncert Ewy Bem został odwołany. Udało mi się za to usłyszeć ją we wrześniu w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Wokalnie super – stara dobra szkoła, prowadzenie koncertu jak u cioci na imieninach. Niestety, kondycja zdrowotna pozwala Artystce jedynie na godzinny koncert – czasem słychać, że ma problemy z oddechem … ale warto. W kalendarium widzę tylko koncert w Teatrze Roma w Warszawie 17 grudnia, piosenki The Beatles, bilety jeszcze są. Pojawiła się też zapowiedź koncertu "Ewa Bem - Moje piosenki" w Kuźni Kulturalnej (warszawski Wilanów).

Udało mi się być na koncercie Simply Red w Krakowie, który udowodnił, że nie trzeba robić show by było w jakości premium. Być może ktoś z Państwa również tam był i zgodzi się z moją opinią. Mimo, że wokalista był po przeziębieniu (chrypkę było słychać ale i tak śpiewał czyściutko, energicznie i stylowo), to byłem uczestnikiem dwugodzinnej uczty starych, dobrych utworów z czterdziestoletniej kariery zespołu, który już dawno temu żegnał się ze sceną (w 2009 r. zagrali na Torwarze świętując 25-o lecie kariery i zapowiadając koniec koncertowania – byłem, widziałem, słyszałem) … na szczęście nie dotrzymali słowa. W listopadzie grali jeszcze we Włoszech, Belgii, Niderlandach, Francji.

Artur Wojciechowski