Spodziewajmy się mega innowacyjności!
Można tak myśleć o niedalekiej przyszłości, powiedzmy kilkuletniej. Bowiem w świecie jednocześnie występuje z wielką mocą kilka zjawisk, które temu sprzyjają:
- Narastająca, coraz dotkliwsza potrzeba biznesowa, polityczna i społeczna, m.in. kryzys energetyczny, kryzys produktywności, kryzys zasobów naturalnych, nowa rywalizacja geopolityczna.
- Zmiana pokoleniowa, radykalnie ograniczająca możliwości wyzysku młodszych pracowników.
- Demografia, już nie do zatrzymania, powodująca ogólnie spadek ludzkiej populacji, a w szczególności spadek osób zdolnych do pracy przy jednocześnym wzroście liczby osób wymagających nadzwyczajnej opieki, czyli dwie złe wiadomości: i starzenie się prawie wszystkich kontynentów, i generalnie spadek liczebności ludzi.
- Ogromny zastrzyk finansowy rządów rozwiniętego świata w gospodarkę związany z pandemią, który w dużej mierze trafił na rynek finansowy i do funduszy inwestycyjnych. Również środki państw i związki państw (np. UE) na tzw. odbudowę po pandemii są kierowane w określone sektory, aby przeorientować gospodarkę na inne tory niż dotychczas. Niezależnie od tego wiele czołowych firm ma nadwyżki finansowe na inwestycje. Dofinansowanie nowoczesnych technologii przez państwa wynika również z rywalizacji politycznej, tzw. techno-nacjonalizm.
- Dojrzałość kilku technologii, które mogą zmieniać modele biznesu, np. gromadzenia i analizy danych, rozszerzonej rzeczywistości, przetwarzania języka naturalnego.
Innowacje to nie jest jakiś nowy temat, istnieje wręcz ogromna globalna subkultura startupowo-funduszowo-celebrycka oraz mnóstwo form pracy nad innowacjami, finansowania ich, komercjalizacji.
Jednak same innowacje od pewnego czasu zaczęły tracić wagę, w coraz mniejszym stopniu zmieniały świat, produktywność biznesu i jakość życia. Jest wiele analiz pokazujących, że od dawna nie ma takiej nowej jakości jak turbina parowa czy pralka automatyczna czy Internet. Pralka automatyczna to była rewolucja w życiu społeczeństw, ale już możliwość jej bardziej wyrafinowanego programowania czy sterowania nia za pomocą telefonu jest jedynie ciekawym uslepszeniem, ale bez wiekszego znaczenia. Wydaje nam się, że technologia pędzi do przodu i słusznie nam się wydaje, bo jest deszcz drobnych choć efektownych produktów czy usług, ale produktywność pracy i gospodarek generalnie spada, a nie rośnie.
Dzieje się tak również z tego powodu, że korporacje stały się bardziej zachowawcze, wcale nie prą do wdrażania innowacji, bowiem wyniki mogą podkręcać lepszą organizacją pracy, przymuszeniem/zmotywowaniem pracowników do cięższej i dłuższej pracy, eksploatacją biedniejszych państw, a to wszystko jest dużo mniej ryzykowne niż wdrażanie przełomowych technologii.
To trzeba bardzo mocno podkreślić: dopóki biznes będzie mógł osiągać cele biznesowe innymi środkami niż wdrażanie przełomowych technologii, to nie będzie ich wdrażał. Nawet niekoniecznie przełomowych nie będzie wtedy wdrażał. Jednak naszym zdaniem, głównie sytuacja na rynku energii i na rynku pracy oraz sytuacja geopoliczna powodują, że te inne możliwości się kończą albo już skończyły.
Pilna potrzeba biznesowa
Dotarliśmy do sytuacji dotkliwej potrzeby biznesowej w postaci przełomowych innowacji. Dotychczasowymi metodami, środkami i technologiami nie tylko nie osiągniemy ambitnego wzrostu biznesu czy rozwoju społeczno-gospodarczego, ale nie obronimy się przed katastrofami naturalnymi, politycznymi, społecznymi.
Przede wszystkim, energia. Jeśli wziąć na poważnie zamierzenia Europy, a nawet świata z Chinami włącznie co do transformacji energetycznej w ciągu najbliższych 30 lat, to jest ona nieosiągalna bez lawiny innowacji dotyczących wytwarzania energii, jej przechowywania i transportu, zmniejszania zużycia energii w przemyśle, gospodarstwach domowych, transporcie, przestrzeni miast czy budynków. To po prostu nieosiągalne. To już policzono.
Oczywiście, można tej transformacji energetycznej nie wdrażać. Wtedy jednak trzeba albo unieważnić ryzyka związane z klimatem, albo ograniczyć spożycie energii, albo zgodzić się na nowy podział polityczny świata, dyktowany przez mocarstwa mające węgiel, ropę, gaz. Albo jedno i drugie i trzecie. Wydaje się jednak, że sprawy zaszły za daleko, nowy układ interesów jest już wdrażany, więc raczej należy się spodziewać przyspieszenia zmian niż powrotu na stare pozycje. Wystarczy spojrzeć na transformację koncernów motoryzacyjnych w kierunku „elektryków” czy rynek finansowy chłodny wobec biznesów obojętnych na ESG a wręcz odmawiający transakcji biznesom związanym ze starą energetyką czy energochłonnymi przemysłami.
Zmiana paradygmatu energetycznego to radykalna zmiana w wielu branżach – technologii, procesów produkcyjnych, środków produkcji – i stylu życia ludzi, a zatem znowu pilna potrzeba innowacji.
Drugi ważna potrzeba biznesowa również związana jest z zasobami naturalnymi. Wcale nie chodzi o staromodne zanieczyszczanie środowiska, z powodu którego wymuszono większą odpowiedzialność producentów za zagospodarowanie odpadów, opakowań czy własnych zużytych produktów. W czasach drożejących surowców, potrzeby surowców rzadkich oraz nowych ryzyk związanymi z miejscami ich wydobywania (politycznych, naturalnych) troska o surowce zawarte w produkcie przeniosła się z szuflady „ekologia” do szuflady „biznes”. Wyrzucanie zużytych produktów na śmietnik to jest gigantyczne marnotrawstwo surowców, ograniczające rentowność biznesu. Oczywiście, ten trend doskonale zgrał się z rozwojem technologii recyklingowych. Lawina innowacji w recyklingu i odzyskiwaniu surowców ruszyła z kopyta.
Pokolenie pracy, a nie harówki
Wielu ludzi z różnych pokoleń w czasie ostatnich dwóch lat dokonało przewartościowania co warto, a czego nie warto w tym obszarze życia, który nazywa się „praca”. Wielu zmniejszyło swoje zaangażowanie zawodowe. Być może to atmosfera pandemicznych lęków miała na to wpływ, a może oddalenie od szefów w wyniku pracy zdalnej lub czasowego zamykania zakładów, a może po prostu okazało się, że da się nieźle żyć za mniejsze pieniądze za krótszą czy mniej stresującą pracę.
Młodemu pokoleniu dzisiaj wchodzącemu na rynek pandemiczne doświadczenie wcale nie było potrzebne, aby odmówić swoim pracodawcom nadmiernego wkraczania w ich życie, stawiać granice, a także wymagać po prostu ludzkiego szacunku a nie jedynie za nadzwyczajne osiągnięcia. Praca to tyle, na ile się umówiliśmy i nic więcej.
To pokolenie nie da się eksploatować, tak jak starsze pokolenia. Być może ta zmiana nie dotyczy wszystkich kontynentów i wszystkich społeczeństw, ale przecież biznes postanowił skracać łańcuchy dostaw, a więc nie będzie już szukać pracowników w lokalizacjach odległych od centrów przemysłowych. Młodzi obywatele Chin czy Indii może nie są aż tak wyemancypowani, ale też nie są już tani.
Potrzeba wielu innowacji, które zastąpią ludzką pracę. Tym bardziej, że generalnie ludzi zdolnych do pracy będzie coraz mniej.
To będą technologie wykładnicze
Jeśli przyjmiemy pozytywną interpretację dziejów, czyli odpowiedzią na tak wielkie potrzeby będzie innowacyjność na miarę tych potrzeb (a nie koniec świata cokolwiek to miałoby znaczyć), to również kolejne innowacje, które się pojawią, muszą mieć charakter wykładniczy. Niektóre dzisiaj już takie są. A jeśli dopuścimy myśl, że sektor militarny wypuściłby swoje wynalazki do sektora cywilnego (jak uczynił to już nie raz w historii), to będzie to mega przyspieszenie.
Co to znaczy? Termin matematyczny „ wykładnik ” odnosi się do tego, ile razy liczba ma zostać pomnożona przez samą siebie.
Na przykład moc komputerów jest technologią, która rozwija się wykładniczo. Prawo Moore’a mówi, że ogólna moc obliczeniowa komputera podwaja się co dwa lata. Odnosi się to też do sztucznej inteligencji (AI), wirtualnej rzeczywistości (AR, VR), cyfrowej biologii, biotechnologii i medycyny, nauki o danych, nanotechnologii. Tam też możliwości technologii przyrastają lawinowo, a nie stopniowo.
Za chwilę zobaczymy takie technologie w dziedzinie energii i recyklingu.
Rozwiązania niektórych z najpilniejszych problemów świata znajdziemy na przecięciu znanych i rodzących się technologii wykładniczych.
Iwona D. Bartczak Bartosz Radziszewski