FinanseKDF DialogMade in Poland

Ryzyko geograficzne to sprawa również CFO

Temat poruszany w artykule Beaty Javorcik „Przekształcenie globalnych łańcuchów dostaw …” TUTAJ jest problemem globalnym, ale jest on efektem podjętych w przeszłości suwerennych decyzji biznesowych niezależnych podmiotów gospodarczych. U podstaw tych decyzji leżały określone cele biznesowe. O nie należy więc i dzisiaj w pierwszej kolejności zapytać. Poniżej kilka moich uwag do wymienionego tekstu i sugestia kierunków pogłębienia analizy.

Każda decyzja biznesowa niesie za sobą określone ryzyko gospodarcze, na które trzeba się przygotować. Ryzyko geograficzne jest tutaj ryzykiem podstawowym, gdyż wpływa ono na ciągłość produkcji u producenta, a tym samym na ciągłość sprzedaży oraz jej stabilny poziom. Perturbacje w dostawach momentalnie przenoszone są na spadek przychodów, a to wpływa negatywnie na płynność finansową. Dobrze zarządzane przedsiębiorstwa powinny to ryzyko objąć szczególną atencją:

  • Analiza dostawców wg kryterium geograficznego,
  • Czas dostawy,
  • Alternatywni dostawcy, ewentualnie rozeznanie co do możliwości zastosowania substytutów, jeżeli takowe istnieją
  • Określenie minimalnego poziomu utrzymywanych zapasów, umożliwiającego ciągłość produkcji, a wiadomo, że wzrost zapasów wpływa na wzrost zapotrzebowania na kapitał obrotowy.

Jest to więc działka typowa dla CFO, który musi na wzór bankowego ALCO zarządzać strukturą wiekową aktywów i pasywów oraz związanymi z tym kosztami finansowymi, oraz – co istotne – kosztami utraconych korzyści.

Podstawowym pytaniem, na które menedżerowie powinni sobie odpowiedzieć, jest pytanie, czy istnieją alternatywni dostawcy poza tradycyjnymi dzisiaj rejonami geograficznymi. Jeżeli ich nie ma, to trzeba ich wykreować, tak jak to zostało ujęte w artykule Beaty Javorcik. Osobiście w ramach procesu zmiany jednego z przedsiębiorstw brałem udział w takim przedsięwzięciu. Do firmy zwrócił się globalny gracz na rynku systemów wydechowych i amortyzatorów i zaproponował współpracę. W ramach tej współpracy firma kupiła linię produkcyjną, którą zamknięto w Danii i przeniosła ją do Polski. Mieliśmy więc do czynienia po stronie naszego partnera z oddaniem części łańcucha wartości oraz łańcucha dostaw, gdyż firma dostarczała swoje produkty do lokalnego, działającego na rynku polskim, odbiorcy z grupy. W efekcie firma została poddostawcą do branży automotive, a przy okazji przejęła cały import do Polski rur i została dostawcą lokalnych producentów tłumików, skracając ich łańcuchy dostaw, o korzyściach ekonomicznych nie wspominając.

Takich przypadków jak powyższy jest więcej. Producenci wciąż bowiem poszukują alternatywnych dostawców, zabezpieczając się tym samym przed ewentualnymi przestojami w produkcji. Tutaj można zatem oczekiwać pewnych rozwiązań, które mogą wrócić na szerszą skalę, ponieważ doświadczenia w tym obszarze już są. Problemem jest to, o czym wcześniej wspomniałem, czy są alternatywy dla dzisiejszych łańcuchów dostaw. Z największym problemem mamy do czynienia w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z połączeniem łańcucha dostaw i łańcucha wartości. Tutaj może być problem wynikający z faktu iż pewne zasoby, szczególnie surowce naturalne są tam gdzie są i nie można tego zmienić.

Dyskusyjny wydaje się podniesiony w artykule problem zyskowności/opłacalności produktów. Można śmiało postawić tezę, że rzadko spotyka się w życiu nieopłacalne produkty, oczywiście kiedy temat ten rozpatrujemy na gruncie rachunkowości zarządczej oraz związanego z nim zarządczego rachunku wyników. O wiele częściej spotykamy się z nieopłacalna działalnością opartą o te zyskowne produkty, ale to jest problem dla strategów firm.

Zarządczy rachunek wyników to nic innego jak przebudowany rachunek wyników w ujęciu porównawczym (wg polskiej terminologii). Składa się on z tzw. pośrednich sald zarządzania, zarówno w ujęciu bezwzględnym, jak i procentowym. Niestety, z moich obserwacji wynika (mogę się mylić chociażby ze względu na małą próbkę tychże obserwacji), że nie jest to częste podejście. W wielu firmach liczy się dużo, ale odnieść można wrażenie, że niekoniecznie to co jest istotne.

Dyskusyjna jest też kwestia konkurencyjnych cen, czytaj – niższych. Wysokość ceny zależy od umowy, jaką zawiera kupujący ze sprzedającym i zawsze jest kompromisem pomiędzy ich oczekiwaniami. O tym powinniśmy pamiętać. Pamiętać także powinniśmy, że o cenie naszych produktów decydują nasi klienci wraz z naszymi konkurentami, a nie księgowi. My natomiast ten fakt albo akceptujemy, albo rezygnujemy z transakcji, ale wtedy nie mamy przychodu. Z cenami i wolumenami, bo to one są najważniejszymi elementami, jest jak z równaniami z parametrem. Chyba jeszcze coś pamiętamy… Dla jakiego parametru „a”, funkcja f(x) osiąga swoje maximum. Naszym maximum jest rezultat naszej działalności biznesowej, czyli zysk. Maksymalizacja zysku jest uwarunkowana ograniczeniami. Są nimi: cena która ma charakter obiektywny, wolumeny, które są pochodna naszych zdolności produkcyjnych oraz sprzedażowych/marketingowych, jednostkowy koszt zmienny produktu, który jest pochodną naszej technologii oraz poziom kosztów stałych, czyli kosztów naszego zorganizowania, zwanych często kosztami struktury. Ten aspekt w artykule Pani Beaty Javorcik nie jest rozwijany.

Obszar ten ma szeroki dorobek naukowy, w obszarze tzw. pricingu.

Artykuł należałoby jeszcze uzupełnić o analizy produktów, które podlegają wymianie w ramach łańcuchów dostaw, w tym z Chin pod kątem wartości dodanej, którą zawierają one w sobie. Należałoby także zbadać skalę renty geograficznej, która o tych łańcuchach dostaw decyduje.

Wartościowym dla oglądu całości artykułu byłoby dodanie do tego artykułu tabel, które zawierałyby dokładniejsze dane co do przedmiotów obrotu w łańcuchach dostaw w rozbiciu na: surowce, półprodukty, wyroby konsumpcyjne. Dałoby to jaśniejszy obraz tego obszaru, zwłaszcza, że każda z tych grup ma inny wpływ na sytuację finalnego odbiorcy.

Niebezpiecznym dla idei wolnego handlu oraz konkurencyjności Europy w gospodarce światowej jest pomysł wprowadzenia granicznego podatku wyrównawczego, co jeszcze bardziej skomplikuje życie producentom i konsumentom.

Ważna jest teza dotycząca podejścia do inwestycji, głosząca, że to nie tylko zachęty finansowe są ważne, ale prawdziwe zaangażowanie w sprawiedliwe traktowanie inwestorów, stabilne i przejrzyste zasady oraz przyjazne nastawienie do inwestorów, co można określić jako „wzajemne zaufanie”.

Konkludując można stwierdzić, że suwerenne decyzje biznesowe niezależnych podmiotów podjęte na masową skalę doprowadziły do potencjalnie bardzo ryzykownej sytuacji, która może mieć negatywny wpływ na gospodarkę światową, jeżeli ryzyka przerwania łańcucha dostaw się ziszczą.

 

Marian Ber, ekspert z zakresu zarządzania finansowego i strategicznego