EkonomiaSpołeczeństwo

Młodzi zachodu są nieszczęśliwi, ale staną się silnymi i mądrymi ludźmi

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego podniósł się krzyk, bo prawica zdobyła wiele nowych głosów, przesuwając się na wysokie miejsca, a we Francji nawet na pierwsze. Ten wyniki w dużym stopniu spowodowali młodzi ludzi, którzy coraz bardziej odżegnują się od partii tzw. głównego nurtu, czyli obecnie sprawujących władzę.

Młodzi  we wszystkich krajach zachodu – nie tylko Europy, również w USA, Kanadzie, Australii – sygnalizowali od dawna, że czują się oszukani, wykorzystani, zmanipulowani, nieszczęśliwi. Wg badania Gallupa – przeprowadzonego w 140 krajach w latach 2021-2023 – w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii poziom szczęścia spadł we wszystkich grupach wiekowych, ale szczególnie wśród młodych, do tego stopnia, że w latach 2021–2023 młodzi stanowią najmniej szczęśliwą grupę wiekową. To duża zmiana w porównaniu z latami 2006–2010, kiedy młodzi ludzie byli szczęśliwsi niż osoby w wieku średnim i mniej więcej tak samo szczęśliwi jak osoby w wieku 60 lat i więcej.

Zaznaczmy, że w krajach Europy Środkowo-Wschodniej znajdujących się w fazie transformacji ta prawidłowość nie istnieje – tam młodzi są znacznie szczęśliwsi niż starsi.

Wiele różnych raportów utyskuje na młode pokolenie, na jego zdystansowany stosunek do pracy, niechęć do angażowania się, drażliwość, przewrażliwienie, stawianie na pierwszym miejscu swojego dobrostanu. Niektóre mówią, że bliskie są im ideały ochrony środowiska, praw człowieka, równości i pokoju.

Starsze pokolenia na ogół obarczały winą za postawę młodych w Europie trudne przejścia związane z pandemią i kryzysami w jej następstwie oraz w następstwie wojny w Ukrainie.

To jest tylko częściowa prawda, ale nawet nie większościowa. Starsze pokolenia – decydenci, politycy, szefowie – po prostu są słabe, nie mają żadnej wizji przyszłości, nie rozumieją przemian współczesnego świata, karmią się świetnością, która minęła, nie rozwiązują żadnych rzeczywistych problemów społecznych czy gospodarczych, natomiast swoimi decyzjami tworzą nowe problemy, które już spadają na młodych, a spadną jeszcze w większym stopniu, o czym oni wiedzą. Tak zwane elity są zwyczajnie marnej jakości.

Jeśli młodzi spodziewali się czegoś pozytywnego po swoim zaangażowaniu w idee ochrony środowiska czy przeciwdziałania zmian klimatu, to się głęboko rozczarowali. Bo temat został przejęty przez grupy interesów, głównie rynek finansowy, a wiele decyzji w tym obszarze jest zwyczajnie błędnych, przeciwskutecznych. Europejska transformacja energetyczna jest prowadzona tak nieudolnie, że korzystają na niej Chiny i USA, ale nie społeczeństwo naszego kontynentu. Zieloni najbardziej stracili w tych wyborach.

Dlaczego  Europa zachodnia ma w większości nieudolne elity, choć są i wybitne jednostki?

To prawo dziejów: złe czasy tworzą silnych inteligentnych ludzi, wybitnych przywódców i przedsiębiorców, dobre czasy tworzą słabych, mało twórczych, niezbyt odważnych ludzi, którzy z kolei sprowadzają złe czasy, a te czasy stworzą znowu silnych i mądrych ludzi. Jesteśmy właśnie w momencie tego przełomu – są trudne czasy, a będą trudniejsze, u władzy są marni ludzie, ale czasy zrobią z młodych – ludzi wybitnych.

Jak to się dzieje w Europie?

Globalizacja i pokój w Europie, zwłaszcza po upadku Związku Radzieckiego, rozszerzeniu Unii Europejskiej spowodowały wielki wzrost dobrobytu i zadowolenia. Mówiło się nawet o końcu historii w rozumieniu pokonaniu wszelkich problemów i umożliwieniu ustawicznego wzrostu. To były dobre czasy, aż tak dobre, że elity zaczęły się zajmować sprawami mniejszej wagi, na które nie ma czasu i zasobów, gdy trzeba walczyć o byt, np. prawami zwierząt, mniejszościami seksualnymi i wszelkimi innymi, relacjami między płciami. Niektóre z tych tematów urosły do rozmiarów wielkich koncepcji i programów, a nawet weszły na drogę realizacji.

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w tym samym czasie narody biedniejsze, ale z ambicją wydźwignięcia się z biedy i doszlusowania do bogatszych, pracowały ze zdwojonym wysiłkiem, a nawet  kosztem swoich podstawowych interesów zdrowotnych czy godnościowych. W ten sposób wyrosła potęga Chin, ale też innych państw azjatyckich. Dzisiaj Europa jest zależna od Chin w swoich najbardziej egzystencjalnych sprawach – np. paneli fotowoltaicznych, substancji czynnych do leków czy prochu. Transformacja energetyczna Europy bez Chin po prostu nie jest możliwa.

Polityka USA – wywołana rywalizacja z Chinami – też jest zabójcza dla Europy, bo Amerykanie chcąc odbudować swój przemysł, poprzez swój protekcjonizm wysysają kapitał i talenty z Europy.

A zatem Europa stała się droga, niekonkurencyjna, zależna od pozaeuropejskich dostawców, bez planu na przyszłość. A jednocześnie dyskutuje o ratowaniu planety, konieczności budowy żywopłotów i feminatywach. Czyli prawdziwych problemów nie rozwiązuje. I to wiedzą młodzi ludzie. W prasie cytuje się wypowiedź z sondy ulicznej w Niemczech: „W Niemczech w ogóle nie ma myślenia. Pochlebne byłoby nawet określenie naszej elity politycznej jako przeciętnej. Największą obawą naszej elity politycznej jest stan klimatu za 100 lat.”

Zaznaczmy jednak, że to nie dotyczy takich krajów jak Polska, które dotąd nie odgrywały pierwszych skrzypiec w Unii Europejskiej. Ta sytuacja może stanowić dla nas okazję, aby taką rolę zacząć odgrywać, o ile będziemy mieli propozycje rozwiązywania rzeczywistych pierwszorzędnych problemów.

Iwona D. Bartczak