BiznesMade in PolandSpołeczeństwo

Izrael, Hamas i bezpieczeństwo energetyczne Europy

CO PO GAZIE? Okoliczności napaści Hamasu na Izrael przypominają atak terrorystyczny na USA 11/09. Zaskoczenie, szok, dezinformacja, żądza odwetu i międzynarodowa identyfikacja z ofiarą. Ale też prezent dla neokonserwatystów prących do przemodelowania świata. Czas wojny, a nie politycznych rozwiązań. W arsenale znalazły się interwencje w Iraku i Afganistanie oraz wojna z terroryzmem, wciąż trwająca. Cele były zrozumiałe, ale konsekwencje podjętych działań – opłakane.

W 2001 mało kto już pamiętał, że Al-Kaida to pokłosie hybrydowej wojny przeciwko inwazji ZSRR na Afganistan, w której międzynarodowi islamiści walczyli po stronie wolnego świata, walnie przyczyniając się do upadku moskiewskiego systemu. Pozostawieni samym sobie zmienili front.

Obecny atak Hamasu, którego powstanie służyło rozłamowi w ruchu palestyńskim, jest czymś więcej niż kolejną odsłoną zadawnionego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Powstały bowiem warunki nie tylko do przywrócenia naruszonej zwartości społeczeństwa izraelskiego, konsolidacji władzy i wyciszenia międzynarodowej krytyki polityki radykalnie prawicowego rządu, ale też do usprawiedliwienia odwetu wykraczającą poza konfrontację z Palestyńczykami. Izrael wie, że problemu palestyńskiego nie da się wymazać, ale ma świadomość, że jego nośność zależy w dużym stopniu od poparcia zewnętrznego, przede wszystkim w regionalnym sąsiedztwie. Zwornikiem jest tu Iran, od dawna będący na osobistym celowniku B. Netanyahu, a także sojusznicy Teheranu w Libanie, Syrii, Iraku czy Jemenie.

12247276293?profile=RESIZE_584xBlokada Gazy i oczekiwana bezkompromisowa izraelska akcja lądowa stwarzają realną perspektywę eskalacji napięć ze strony wszystkich zaangażowanych aktorów. Może to skutkować konfrontacją zbrojną z Iranem. Premier Izraela od dawna uważa ją za konieczną dla zapobieżenia zagrożeniom irańskim, programowi atomowemu i zbrojeniom konwencjonalnym. Skala ryzyka wymaga jednak zaangażowania USA, do którego Waszyngton – pomny fiaska w Iraku – nie był dotąd przekonany. Obecnie podejście to może ulec zmianie. Amerykanie od miesięcy rozbudowują obecność wojskową w rejonie Zatoki i Morza Arabskiego, gdzie coraz częściej dochodzi do incydentów z Irańczykami.

Kryzysowa sytuacja w Gazie komplikuje i opóźnia wysiłki Waszyngtonu doprowadzenia do równoległego przemodelowania stosunków z Arabią Saudyjską i normalizacji saudyjsko-izraelskiej. A miały to być sukcesy wpisane w kampanię wyborczą w USA i być może decydujące o jej wyniku.

Rozwój wydarzeń bliskowschodnich powinien aktywnie i pragmatycznie angażować UE. Eskalacja konfliktu odciągałaby uwagę USA od Ukrainy oraz zagroziła żegludze w Cieśninie Ormuz i na M. Czerwonym, szlakach krytycznych dla bezpieczeństwa energetycznego UE. Należałoby się też liczyć z nową falą migracji i pogłębieniem destabilizacji regionu, gdzie w ostatnich latach zarysowały się pozytywne procesy obejmujące relacje z Izraelem.

Cóż-dobra prognoza powinna przemawiać tak by się nie sprawdziła (a mapka też podlega dyskusji).

12247274460?profile=RESIZE_400x

 

 

Krzysztof Płominski

 

Od redakcji. 19.10 rano jest spotkanie w Poznaniu na temat „Strategie energetyczne firm”.  Można się na nie zapisać tutaj  https://businessdialog.pl/wydarzenia/mip-19102023