Optymizm to cenna cecha, ale realizm jest ważniejszy
Można już chodzić bez maseczek, podróżować, odwiedzać fryzjera i wydaje się, że życie wraca do normy. A z nim i przekonanie, że wszystko będzie jak było, że w ogóle ostrzeżenia o wirusie i kryzysie to były strachy na lachy.
Skąd bierze się ta wiara i łatwość, z jaką się rozpowszechnia? Za jądro rozpoczynającego się kryzysu uznano utrudnienia wynikłe z walki z wirusem, więc gdy utrudnienia są znoszone to znaczy, że wszystko już jest dobrze. Zapominamy, że turbulencje wynikłe z pojawienia się tego wirusa jedynie ujawniły wiele negatywnych niszczących zjawisk w gospodarce światowej i rozpoczęły demontaż starego porządku. Neutralizowanie wirusa nie zatrzyma tych procesów. Pisałem o tym wielokrotnie.
Przywoływany jest argument, że bezrobocie nie wzrosło aż tak jak się obawiano, a pomoc państwowa i nowe transfery społeczne podtrzymały popyt wewnętrzny. Owszem, ale zwolnienia zostały zatrzymane przez działanie tzw. tarcz , a ta ochrona za chwilę się kończy. Z drugiej strony, pod „parasolem szoku wirusowego” firmy i korporacje przyspieszyły restrukturyzacje, odcinanie nieefektywnych części, a także cyfryzację swoich biznesów, więc niebawem okaże się, że wielu pracowników już nie jest potrzebnych.
Biznes znacznie zmniejszył obroty, ale jednocześnie firmy poczyniły jeszcze większe cięcia kosztów, więc w sumie ich kondycja (szczególnie płynność finansowa) jest całkiem niezła, zwłaszcza że w trakcie odmrażania ujawnił się odłożony popyt na niedokonane wcześniej zakupy. Choć generalnie mniejszy, to akurat, aby go zaspokoić pracując na zwolnionych obrotach. Ale przecież taki stan przeczekiwania nie będzie trwał wiecznie. Im więcej firm będzie próbowało wracać do poprzedniej skali działalności, tym bardziej bardziej widoczne będzie co już się skończyło, a co się zaczyna.
Przy okazji okazało się, ile mamy środków odłożonych, co prawda nie na gorsze czasy, ale na konsumpcję, ale jednak one są. Przymusowy czas, jaki musieliśmy spędzić w domach, dość powszechnie wykorzystany został na doposażanie mieszkań, remonty i naprawy, urządzenie ogrodów, działek, itd.. Niepostrzeżenie staliśmy bowiem na tyle zamożnym społeczeństwem, że o rozpoczęciu remontów bardziej decyduje dostępność lub brak czasu niż możliwość pokrycia kosztów. Trudno będzie nam się przyzwyczaić do odmiennej sytuacji.
Ta sama przyczyna stoi za obecnymi masowymi, a bardzo drogimi wyjazdami na wakacje nad polskie morze czy w góry. Zaspokajamy potrzebę odreagowania zamknięcia i ograniczenia wolności minionych miesięcy, a nie kierujemy się zasobnością portfela, bo jego zasobność generalnie nie wzbudza obaw. Być może jeszcze nie wzbudza….
Optymiści obserwujący rynek finansowy podnoszą, że ceny papierów wartościowych w prawie całym świecie, podobnie jak ropy naftowej i innych nośników energii, odrobiły znaczną część swoich spadków. Te wzrosty to przede wszystkim efekt zbliżających wyborów prezydenckich w USA.
Prezydent Trump chce służyć narodowi przez jeszcze jedną kadencję, a do tego potrzebna jest poprawa koniunktury i notowań giełdowych. W Stanach bowiem dochody z akcji stanowią znaczną część dochodów rodzin (szczególnie emerytów), stąd reelekcja przy niskim poziomie indeksów giełdowych i kiepskiej koniunkturze nie jest możliwa. Obecna poprawa notowań jest efektem uruchomienia zakupów papierów wartościowych przez FED.
Nie tylko popyt wywołany zakupami FED odwrócił tendencje kursów akcji, ale już sama zapowiedź jego aktywności spowodowała, że inwestorzy rozpoczęli zakupy, aby wykorzystać zapowiadający się wzrost kursów. Wraz ze wzrostem kursów zmienia się też nastrój wśród inwestorów. Zaczął pojawiać się coraz większy entuzjazm, nie tylko na rynku amerykańskim, a fala optymizmu zaczęła obiegać cały glob i wykraczać poza rynki papierów wartościowych, na rynki surowców i rynki walutowe.
Dla przykładu, obecny wzrost kursu wymiennego złotego to częściowo pierwotnie efekt interwencji NBP, a później i w dużo większej części wynik owego narastania optymizmu.
Podobnie wzrost cen nośników energii to częściowo efekt odmrażania gospodarek, ale w znacznie większym stopniu efekt nadchodzących wyborów prezydenckich. Texas jest bardzo ważnym wyborczo stanem i żaden prezydent nie chce, aby Teksańczycy byli niezadowoleni, a to bez wysokich cen ropy nie jest możliwe. Amerykańska administracja posiada instrumenty, aby sterować tymi cenami.
Fundamentalnie jednak nie ma powodu, aby ropa aż tak drożała, bo koszt wydobycia baryłki ropy w krajach Zatoki Perskiej wynosi poniżej 10 dol, a podaż z tego źródła może zaspokoić potrzeby świata.
Nie ma też powodów geostrategicznych dla obecnego poziomu cen nośników energii. Wysokie ceny ropy i gazu to możność prowadzenia zbrojeń przez Rosję, czego Stany na pewno sobie nie życzą. Dla Europy jest to czynnik recesjogenny, lecz w tej dziedzinie głos Europy niewiele znaczy.
Ujawniający się ruch cen zarówno w kierunku spadkowym, jak i wzrostowym powoduje zmianę nastrojów, co pogłębia występującą tendencję. Brak jednak podstaw fundamentalnych musi spowodować reakcję w przeciwnym, czyli wcześniejszym kierunku. Obecnie główną przyczyną pozytywnych trendów są nadchodzące wybory w USA, po nich zatem możemy oczekiwać znacznej reakcji w kierunku przeciwnym. W przypadku zwycięstwa demokratów – czyli porażki Trumpa – reakcja ta będzie silniejsza. Wynika to z bardziej socjalnego charakteru rządów i koniecznej bardziej restrykcyjnej polityki podatkowej, na co reakcja rynków musi negatywna.
Na razie jest lato, a to oznaczy więcej słońca, więcej serotoniny wydziela się i jesteśmy szczęśliwsi, bardziej optymistycznie nastawieni do świata. Optymizm to zdrowa cecha. Życzę więc zdrowia tak czy siak.
Jednak poza byciem zdrowym, warto być realistą i rozróżniać zjawiska podstawowe w realnej gospodarce od reakcji technicznych (np. odreagowania znacznych ruchów cen, blokady jakichś zachowań), odróżniać początki długofalowych procesów od krótkotrwałych bodźców płynących z zewnątrz gospodarki, np. polityki.
_____________________________________________
Uczestników Business Dialog zainteresowanych moją strategią inwestycyjną na rynku finansowym zapraszam do zapoznania się z nią a następnie kontaktu. Więcej informacji kliknij tutaj . Olgierd Bagniewski, główny ekonomista Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”