Bądźmy dzielni, nie tylko dociekliwi. Zaufajmy życiu!
Wczytujemy się w różne analizy, pytamy eksperów, gromadzimy fakty i dane, sięgamy do przeszłości po podobne przykłady – wiele działań podejmujemy po to, aby zrozumieć dzisiejszą sytuację świata, Polski i najbliższego otoczenia. Chodzi zarówno o sytuację zdrowotną, jak i społeczną, gospodarczą, ale też cywilizacyjną. I mało co rozumiemy, fakty, dane, analizy, argumenty, wnioski, trendy, prognozy są niespójne, niejednoznaczne, płynne, z nalotem nieaktualnej przeszłości, każdą tezę można uzasadnić i każdą obalić, na każdy argument znajdziemy łatwo kontrargument, na każdy wniosek znajdziemy jego zaprzeczenie.
Od wielu miesięcy żyjemy w takim świecie, w miarę normalnie funkcjonujemy dzięki kapitałowi z przeszłości – logiki, postaw, emocji, więzi, zasobów materialnych, wzorów życia, itd – a nie dlatego że bieżące życie potwierdza nasze poczucie sensu i zasila wyobrażeniem przyszłości motor do działania teraz. Życie wydaje się nie dawać dowodów na jego sens, na jego racjonalność i objaśnialność, na życzliwe nastawienie względem człowieka – tej istoty w której życie się rozgrywa.
Oczywiście, żyjemy dzień po dniu, i jakoś sobie radzimy ze sprawami, czasem nawet całkiem nieźle. I „widzimy” też wielkie możliwości. Ta mantra o szansach wynikających z kryzysu, o ludzie, jakie to żałosne! Jak już nic dobrego nie da się powiedzieć, to chociaż to mówimy. Jak się czujemy? No, właśnie. Źle.
Oczywiście, ten cień położył wirus, niecałkiem taki nowy i nawet nieszczególnie groźny, ale zakpił z nas w chyba prawie każdym aspekcie: z nauki, z gospodarki, z religii, z polityków, z korporacji, ze statystyki, z naszej pewności siebie, z naszego władztwa ziemi podobno oddanej nam w poddaństwo boską mocą, a przynajmniej tak to zinterpretowaliśmy. Figa z makiem.
Nie wysilajmy się z tym rozumieniem. Nie ma takiego eksperta, jednego czy drugiego – ani zbioru ekspertów, ani zbioru algorytmów wyuczonych przez ekspertów – którzy wyjaśnią nam, co się dzieje, co to za wirus, co spowoduje bezpośrednio i pośrednio, co przed nami, jak sie zachowywać. Przestańmy się oszukiwać, że maski czy szczepionka coś zmienią, to tematy zastępcze, żeby coś powiedzieć, żeby zachować pozory racjonalności.
Oczywiście, posługujmy się wiedzą i umysłem w naszych zadaniach zawodowych czy społecznych czy osobistych, w szukaniu rozwiązań, nie namawiam do porzucania rozumu. Ale nie pokładajmy nadziei w rozumie jako narzędziu do znalezienia sensu aktualnych wydarzeń i zjawisk.
W to, że życie ma sens – również to dzisiejsze niespójne, groźne, absurdalne życie – musimy po prostu uwierzyć. Zaufać życiu, temu właśnie życiu, które aktualnie z nas kpi. Po coś to wszystko się zdarza i pewnie kiedyś dowiemy się po co, co na nas czeka tam kiedyś, patrzy na nas dzisiejszych z przyszłości.
Bo przyszłość jest, prawda?
Na pewno jest w nas, w każdym z nas, ta witalność, żar, dzielność, nie mające jakiegoś wyrafinowanego uzasadnienia, celu, zamiaru, a jednak będące niezawodną maszynką życia, nawet w czasach najgorszych i najbardziej beznadziejnych. Człowiek po prostu ma to w sobie bez względu na to, co mu życie zafunduje. Czasem trzeba tylko na tym się oprzeć, tylko do tego odwołać, ale to wystarczy, aby odbudować w sobie dobre emocje, ufność, energię.
Nie szukajmy racjonalnych wyjaśnień, odszukajmy w sobie hart ducha zaprogramowany w naszych komórkach, tę zuchwałość pyłka w kosmosie, a ze wszystkim sobie poradzimy.