RecenzjeSpołeczeństwo

Urok cokolwiek wątpliwy, a jednak nieodparty

Tradycyjne przewodniki po krajach, regionach, miastach, miejscach zazwyczaj opisują rzecz interesującą i atrakcyjną bez żadnych wątpliwości, z logicznie ułożoną historię, z zamiarem bezstresowej edukacji czytelnika, turysty.

Wydawnictwo Czarne od lat wydaje w serii „Sulina” książki o przestrzeniach w Europie, niejednoznacznych pod względem urody, z historią pełną zwrotów akcji, zaplątanych w losach ludzi, przetworzonych w wyobraźni i przeżyciach jej byłych lub obecnych mieszkańców. Są to opowieści pisane przez nieobojętnych autorów, ich osobiście obchodzi dane miejsce, są tropicielami ukrytych zjawisk i znaczeń. Często w pisaniu towarzyszył im ciężki plecak, mały namiocik i jakiś szczególne słowo dziadka, przyjaciela, przypadkowego towarzysza podróży koleją, które dotyczyło danego miejsca i czasem wyzwoliło ten kierunek pielgrzymki.

Sulina to nazwa geograficzna, ale też umowna mała zagubiona wioska rybacka, niby bez znaczenia dla świata, ale będąca też kwintesencją jakiejś odmiany ludzkiego losu, a więc sprawą najwyższej wagi. Patrząc obojętnie wiele miejsc nie jest atrakcyjnych, patrząc z czułością wszystkie miejsca mają sens  i urok.

Przeczytałam kilka książek z tej serii, głównie opisującej polskie krajobrazy i historie. Utożsamiam się z ich zakręconymi autorami, podążającymi za swoimi pytaniami, poddanymi drogi i podróży. Polecam wszystkie, choć zdaję sobie sprawę, że jest to lektura dla czytelnika nieśpiesznego, ufającego autorowi, lubiącego rozsmakować się w szczególe o nienachalnej atrakcyjności.

Jedną z ostatnio przeczytanych jest „Rzeki, których nie ma” Macieja Roberta. Nie ma ich na wiele sposobów, wyschły, zmieniły koryto, zostały ukryte w kanałach, są tylko czasem. Autor zaczyna od Łodzi, która już nie leży nad rzeką. Nie ona jedna. „Historie każdej z tych rzek są niepokojąco do siebie podobne: najpierw budowano wzdłuż nich domy i ulice, następnie stawiano młyny, które zasilano rzeczną wodą, i fabryki, które tę wode wykorzystywały do procesow produkcyjnych. A kiedy okazało się, że takie rzeki są zanieczyszczone tak bardzo, że stały się kanałami ściekowymi, bedącymi źródłem śmiertelnych chorób, wybrano rozwiązanie najprostsze: zakopano je pod ziemią, łącząc z siecią kanalizacyjną.” Oczywiście, również wiele rzek obroniono na czas.

Jednak oddziaływanie człowieka na rzekę i rzeki na człowieka jest o wiele bogatsze niż tylko gospodarcze. Są świadectwa wydarzeń. Są zaklęcia, duchy, przesądy. Są zabawy i zapatrzenie. Jest o czym myśleć i przeżywać.

Iwona D. Bartczak