BiznesEkonomiaFinanse

Statystyki postprawdy – gdzie są informacje odzwierciedlające gospodarkę

Być może żyjemy już w świecie postprawdy, ale czy jesteśmy na dobrej drodze do wkroczenia w erę statystyk postprawdy? Comiesięczny raport o zatrudnieniu w USA jest jedną z najpilniej śledzonych publikacji dotyczących kondycji największej gospodarki świata. Rynki finansowe mogą gwałtownie się zmieniać w zależności od siły tych danych.

W tym miesiącu raport o zatrudnieniu był słaby . Kilka godzin później prezydent USA Donald Trump nazwał te liczby „fałszywymi” i zwolnił szefową agencji , Erikę McEntarfer.

To był bezprecedensowy atak na bezstronny rządowy organ statystyczny, Biuro Statystyki Pracy. To agencja odpowiedzialna za monitorowanie zatrudnienia, płac i inflacji – kluczowych danych, które pokazują nam, jak naprawdę radzi sobie gospodarka.

W tym tygodniu Trump kontynuował atak na instytucje gospodarcze kraju. W poście na portalu społecznościowym stwierdził, że zwolnił jednego z prezesów amerykańskiego banku centralnego, Rezerwy Federalnej. Lisa Cook, prezes, stwierdziła, że ​​nie miał do tego uprawnień.

Czy w obliczu wojny Donalda Trumpa z liczbami i długoletnimi instytucjami możemy jeszcze ufać amerykańskim danym ekonomicznym?

Niektórzy uczestnicy rynków finansowych już teraz szukają alternatywnych źródeł danych, aby na bieżąco śledzić kondycję gospodarki – przykładem mogą być zdjęcia satelitarne cieni rzucanych przez tankowce.

Podważanie niezależności

Na pierwszy rzut oka zastąpienie szefa Biura Statystyki Pracy (BLS) zwolennikiem Trumpa nie wydaje się niczym wielkim. Jednak komisarz BLS nie może samodzielnie sfałszować danych . Agencja jest duża, zatrudnia wielu profesjonalistów, a jej dane są przetwarzane za pomocą sprawdzonych systemów i kontroli. Jednak problem wykracza daleko poza zwolnienie jednego urzędnika. Administracja Trumpa podjęła szereg kroków , które podważają jakość i niezależność amerykańskich danych ekonomicznych.

Raport o zatrudnieniu jest jednym z najpilniej obserwowanych wskaźników amerykańskiej gospodarki, pokazującym, ile miejsc pracy powstaje lub ginie każdego miesiąca. Bez niego miliony Amerykanów straciłyby kluczowe narzędzie do oceny, czy gospodarka rośnie, zwalnia, czy zmierza w kierunku kryzysu.

Dane znikają – dosłownie

Setki amerykańskich zbiorów danych i ponad 8000 rządowych stron internetowych zniknęło z powodu zwolnienia personelu je obsługującego. Te zbiory danych, finansowane z podatków i na których polegają naukowcy, są teraz zagrożone. Naukowcy uruchomili nawet projekt Data Rescue Project , aby chronić i publicznie udostępniać te dane, gdy rząd przestanie to robić.

Agencje zajmujące się statystyką ekonomiczną – Biuro Statystyki Pracy to tylko jedna z wielu – zredukowały zatrudnienie . To zmniejszenie liczby pracowników sprawia, że ​​ich dane są mniej precyzyjne, ponieważ mniejsza liczba pracowników oznacza mniej badań, wolniejsze aktualizacje i większe poleganie na szacunkach.

Ale ironia losu jest taka, że ​​teraz administracja atakuje, a nawet zwalnia urzędników, argumentując, że dane są niewiarygodne, podczas gdy ta niewiarygodność jest bezpośrednim skutkiem ich własnych cięć budżetowych. To polityczny paradoks: zniszczyć agencję, a następnie zrzucić na nią winę za spadek jakości spowodowany niedofinansowaniem.

Fed opiera się na tym raporcie przy ustalaniu stóp procentowych

Dane są dobrem publicznym, co oznacza, że ​​wiele osób z nich korzysta, jednak ich użytkownicy często nie mogą lub nie chcą za nie płacić. Dlatego dane dotyczące rynku pracy, inflacji czy wzrostu gospodarczego (produktu krajowego brutto) są gromadzone i publikowane przez rząd, a koszty pokrywają pieniądze podatników .

Dane dobrej jakości umożliwiają podejmowanie trafnych decyzji politycznych. Na przykład raport BLS o zatrudnieniu i wskaźniki inflacji są uważnie analizowane przez Rezerwę Federalną w celu ustalenia stóp procentowych w USA.

Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) – powszechnie obserwowany wskaźnik inflacji – stanowi punkt odniesienia dla mandatu amerykańskiego banku centralnego, który dąży do utrzymania inflacji na poziomie 2%. Zatem jakość CPI wyznacza dolną granicę jakości decyzji w sprawie stóp procentowych.

Rynki finansowe również uważnie śledzą dane rządowe. Zarówno amerykańskie rynki akcji, jak i obligacji, warte biliony dolarów, gwałtownie zmieniają się po publikacji danych o zatrudnieniu i inflacji.

Niektórzy inwestorzy pozyskują własne dane

Doświadczeni inwestorzy instytucjonalni, tacy jak fundusze hedgingowe, od dawna korzystają z dostępu do danych wyższej jakości. Na przykład niektóre fundusze hedgingowe wykorzystują zdjęcia satelitarne parkingów Walmartu do liczenia liczby samochodów, co pomaga w prognozowaniu kwartalnej sprzedaży. Pozwala im to zarabiać na tych danych, zanim dane sprzedażowe Walmartu staną się publiczne.

Czy te alternatywne źródła danych mogą również pomóc w ocenie kondycji poszczególnych sektorów gospodarki? W niedawnym artykule naukowym zbadano, czy prywatne dane satelitarne mogą zastąpić dane oficjalne. W artykule skupiono się na dwóch konkretnych wskaźnikach – cenie amerykańskiej ropy naftowej i chińskim sektorze produkcyjnym – i stwierdzono, że dane satelitarne są tak powszechnie wykorzystywane przez inwestorów, że rynki nie reagują już na publikowane przez rząd dane, takie jak cotygodniowe badania zapasów ropy naftowej.

Istnieją jednak dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, nie każdy rodzaj danych makroekonomicznych stanowi podstawę rynków wartych biliony dolarów, takich jak ropa naftowa, co sprawia, że ​​analiza geometrii cieni rzucanych przez pływające dachy tankowców i szacowanie ilości ropy przechowywanej w tych zbiornikach jest opłacalne dla inwestorów .

Po drugie, dane te są dostępne tylko dla nielicznych inwestorów z zasobnym portfelem, gotowych za nie zapłacić. Dla większości uczestników rynku zakup danych ze zdjęć satelitarnych od firm takich jak Privateer czy RS Metrics jest horrendalnie drogi. To powoduje nierówności w dostępie do danych i podważa uczciwość rynku.

Postęp technologiczny w dziedzinie sztucznej inteligencji i komercjalizacja kosmosu sprawiają, że dane satelitarne są wszechobecne. Jednak miną jeszcze lata, zanim dane te zastąpią ręcznie zbierane wskaźniki inflacji czy badania rynku pracy, które generują statystyki publiczne dla wszystkich, a nie tylko dla tych, którzy są gotowi zapłacić.

Marta Khomyn jest wykładowcą finansów i analizy danych na Uniwersytecie w Adelajdzie

Niniejszy artykuł został przedrukowany z The Conversation na licencji Creative Commons. Przeczytaj oryginalny artykuł .

Od redacji BD:

26.09 na Konferencji CFO Roku 2025 r. będziemy kontynuować temat wiarygodnych – i zmanipulowanych – danych zarówno makroekonomicznych, jak i biznesowych, w gronie Piotr Hans, Novol Holding, członek Kapituły Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”, Tomasz Wajda, CFO, Archdesk i Marcin Mazurek, główny ekonomista mBank,  więcej informacji i możliwość rejestracji na wydarzenie https://wydarzenia.kdfdialog.org.pl/event/cfo-roku-20255126