Komu bijemy brawo? A komu warto?
Co zyskujesz czytając ten artykuł?
- Mądrą refleksję, na jakich ludzi kierować swoją uwagę.
- Szansę na bardziej wartościowe relacje międzyludzkie.
- Argument na rzecz życzliwego koleżeństwa.
Najgłośniej bijemy brawo tym, których nawet nie znamy. Kibicujemy światu, który nawet nie odwzajemnia spojrzenia.
Potrafimy z dumą udostępniać sukcesy ludzi z drugiego końca globu. Inspirują nas celebryci, których nie spotkamy nawet w snach. Z wypiekami na twarzy śledzimy czyjeś zwycięstwa w socialach.... A w tym samym czasie ktoś z naszych walczy w ciszy tuż obok.
Przyjaciel, który rzucił korpo i próbuje na własny rachunek.
Siostra, która po latach zebrała się, by pokazać światu swoją sztukę.
Kolega , który w końcu zaczął robić to, co kocha - na pół gwizdka, ale odważnie.
Mariola z biura obok, która rozpoczęła studia podyplomowe.
I co?
I często nic.
Zero lajka.
Zero wiadomości.
Zero: „Jestem z Ciebie dumna”.
Bo swoich mamy „na wyciągnięcie ręki”. A to, co blisko, jakoś nie pachnie legendą. Nie błyszczy jak na scenie. Nie wygląda na bohatera. Łatwiej wierzyć w historię opowiedzianą przez obcych, bo nie oglądamy ich potknięć, łez ani strachu.
Najtrudniej kibicować komuś, kto dopiero zaczyna. Bo jeśli mu się uda… może nam zabraknie wymówek.
Czasem wsparcie to po prostu:
„Widzę Cię”.
„Rób swoje”.
„Jestem”.
To kosztuje mało, a znaczy tak wiele!
Jeśli czytając dotarłeś, dotarłaś aż tutaj, zrób jeszcze jedną prostą rzecz: daj lajka, komentarz, wiadomość komuś ze „swoich”.
Nie czekaj, aż świat ich odkryje, bo wtedy już nie będą „Twoimi”.
Agata Ostrowska
Dołącz do Klubu Dyrektorów Finansowych "Dialog" już dzisiaj.
Zyskaj dostęp do wyjątkowych wydarzeń i atrakcyjnych możliwości zawodowych.
Dołącz do nas