W dzisiejszych czasach szefowie IT ponownie wracają do marzeń o awansie do zarządu firmy. Było to ich ambicją i 20 lat temu, ale bez szans na spełnienie poza nielicznymi podmiotami, głównie z sektora finansowego.
Dzisiaj ta szanse jest o wiele większa, bo świat stał się znacznie bardziej cyfrowy. Nie tyle musi polegać na tej technologii, co technologia tworzy produkty lub fragmenty produktów w niemal każdej branży. To jest istota tej szansy: cyfrowa dodana w wartości dla klienta.
Przygotowaliśmy taką grafikę pokazującą ewolucję funkcji IT. Do refleksji :)
Komentarze
W swojej praktyce zawodowej, miałem okazję pracować dla firmy, która ten problem rozwiązała w najlepszy znany mi dotychczas sposób. Otóż wąski, dwuosobowy zarząd, mający tylko niewielki zakres oddzielnej specjalizacji funkcjonalnej każdego z prezesów (jeden nieco bardziej finanse; zastępca – nieco bardziej produkcja), względem siebie byli rzeczywiście szefem i jego zastępcą/dublerem, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Natomiast powołali oni do życia tak zwany „sztab zarządu”, w skład którego wchodzili wszyscy kluczowi pracownicy firmy (głównie kierownicy pionów plus 2 czy 3 specjalistów, w tym moja skromna osoba, na czas wykonywania tam zadań). Oczywiście był tam też lider IT. To była spora firma - ca. 2 tys. zatrudnionych.
Na bazie tego przykładu i moich innych doświadczeń, wyłączając wyjątki (np. specjalista IT jest wspólnikiem w firmie), raczej trudno jest mi zaakceptować ten sposób myślenia, że przedstawiciel IT może być rozważany na stanowisko członka zarządu z racji pełnionej funkcji. Jeżeli IT, to dlaczego nie sprzedaż; produkcja; utrzymanie ruchu; transport; HR; księgowość (finanse, na ogół, mają reprezentanta w zarządzie, ale najczęściej dlatego, że kwalifikacje szefa nie są w tym zakresie dostateczne – zob. przykład wyżej)? Szefowie tych pionów (silosów) też mają swoje sny o potędze.
Druga sprawa. Nie uważam za prawidłowe myślenie, że o miejscu w zarządzie ma decydować ważność roli jaką w firmie ma do zrealizowania specjalista. Zarząd, to oddzielne kwalifikacje. Skąd założenie, że nawet bardzo dobry przedstawiciel pionu IT, je ma? Że może mieć, to w to nie wątpię, ale sama funkcja jeszcze nie namaszcza (sic!).