„Złota klatka” w korpo czy niezależność „na swoim”
Zainspirowana coraz częstszymi artykułami na temat kosztu osobistego, jaki ponosi się prowadząc własną firmą, podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami. Skorzystam z doświadczeń zdobytych w pracy z osobami, które z różnych powodów decydują o zmianie kariery zawodowej, jak i własnego wyboru, przed którym stanęłam kilka lat.
Obydwa scenariusze, jak wszystko mają swoje „za” i „przeciw”. Praca w korporacji daje poczucie bezpieczeństwa, stabilność finansową i pewność zasilenia konta co miesiąc. Jest też często miejscem dzielenia się wiedzą, rozwoju (w tym popełniania błędów), nauki i smakowania biznesu z różnych stron, przy wsparciu innych członków organizacji. Dla mnie osobiście dodatkowymi atutami były: skala biznesu z jaką się mierzyła, poziomy inwestycji w projekty i możliwości, które za sobą niosły. Dla wielu osób zaletą jest też to, że praca, odpowiedzialność i ryzyko są rozłożone na więcej osób i można liczyć na wsparcie. W razie zaś porażki nie odczuć jej dotkliwie w portfelu.
Niemniej czasem korporacyjne szeregi stają się dla nas ograniczeniem, a złota klatka przestaje być atrakcyjna. Marzymy o większej swobodzie działania, mniejszej ilości procesów, czy też braku konieczności realizacji nieuzasadnionych biznesowo decyzji. Innym razem po prostu pracodawca dziękuje nam za współpracę. Wówczas przemyka nam myśl o własnym biznesie i wypłynięciu na szerokie wody zwane przedsiębiorczością. Kusi nas perspektywa niezależności, bycia na swoim, decydowania o kierunku, czasie i miejscu działania. Już czujemy smak sukcesu, który rysujemy na bazie swoich doświadczeń z korporacji. Przecież tam nam świetnie szło. Mamy know how, doświadczenie i mnóstwo kontaktów. Mamy na czym budować!
Z własnego doświadczenia wiem, że to tak nie działa. Zmienia się bardzo wiele. Od źródła finansowania, dostępnych zasobów, zdolności wykonawczych, kanałów sprzedażowych, po tak wydawałoby się oczywistą rzecz, jak potencjalni odbiorcy naszych usług. Po opuszczeniu szeregów rozpoznawalnego brandu, czy wejścia na nowe rynki stajemy się dla części partnerów biznesowych z korporacji mniej interesujący. Od początku trzeba zacząć budować siebie w nowej rzeczywistości.
Zanim zatem sięgniemy po marzenia o własnej firmie, warto się dobrze przygotować, zaczynając od siebie. Prowadzenie własnej działalności wymaga innego zestawu kompetencji, umiejętności i predyspozycji, niż te które wykorzystujemy pracując w większej organizacji. Są to m.in.:
- Kreatywność, przedsiębiorczość, wytrwałość i systematyczność
- Rozumienie struktury biznesu i umiejętności zarządzania: od finansów, marketingu po sprzedaż, która niejednokrotnie jest najsłabszym ogniwem
- Umiejętność prezentowania siebie, budowania zaufania i nawiązywania długotrwałych relacji
- Otwartość na działanie zarówno w sferze koncepcji jak i ich realizacji
- I oczywiście „mocne nerwy” czyli „umiejętność pracy pod presją”.
Na rynku jest kilka ciekawych i sprawdzonych narzędzi czy metodyk, które pomogą nam zidentyfikować nasze naturalne predyspozycje i obszary, w których poczujemy się jak „ryba w wodzie”. Dzięki nim poznamy też własne ograniczenia i zdecydujemy jak je zneutralizować, zwiększając tym samym szansę sukcesu. Jednym z tych narzędzi jest TheGCIndex które określa nasze naturalne predyspozycje i sposoby ich skutecznego rozwoju, obszary sukcesu, podejście do zarządzania ludźmi czy wnoszenie określonej wartości do zespołu. To jak będziemy podchodzić do określonych przedsięwzięć: gdzie znajdą się szanse i zagrożenia. Napiszę o nim osobny materiał.
Bardzo dobrze też sprawdzają się assessmenty i praca z coachem kariery. Dzięki tym działaniom uzyskujemy bardziej obiektywne spojrzenie na to, jak potencjalnie będziemy radzić sobie z nową rzeczywistością. Co będzie naszą siłą, a co słabością. A zatem czego się spodziewać i jak świadomie budować sukces.
Poza sobą, ważne jest opracowanie biznesplanu. Oczywiście to truizm, większość z nas deklaruje, że to podstawa. Niemniej warto przyjrzeć się jego rzetelności i pragmatycznym przesłankom przemawiającym za opisanym w nim sukcesie. Szczególnie ważne są aspekty miar i kryteriów, po których uznamy, że odnosimy sukces. Jak również lista warunków, po których zdecydujemy się na wycofanie z inwestycji, zanim ta zniszczy nasze finanse, zdrowie czy rodzinę. Dla tych, którzy lubią szybki i konkretny rezultat i wytyczne do dalszego działania polecam model canvas.
Jeszcze kilka słów o finansach. Wg. Business Insidera, aż 82% firm upada ze względu na niewłaściwe zarządzanie finansami lub problemy z płynnością finansową, a ponad 70% zaangażowanego kapitału pochodzi z własnych źródeł (PARP 2020). Zabezpieczenie kapitału przynajmniej na 9-12 miesięcy i świadome przeznaczenie go na własną inwestycję ze wszystkimi tego konsekwencjami, daje nam spokój umysłu. Pozwala skupić się na pozyskaniu biznesu, a nie zamartwianiu się jak przetrwać kolejne tygodnie czy miesiące. Zwrócił mi na to uwagę Dariusz Duma , z którym kilka lat temu rozmawiałam o swoim dylemacie wyjścia z korporacji i realizacji marzeń zawodowych. Powiedział mi wówczas: najlepszym doradcą jest excel. Jak się spina w zdefiniowanym przez ciebie czasie – zaczynaj. W innym przypadku przygotuj się lepiej do zmiany, aby Twoje marzenie nie stało się Twoim koszmarem.
Dorota Grudzień- Molenda
Autorka jest praktykiem rozwoju biznesu, wieloletnim managerem w międzynarodowych organizacjach z doświadczeniem w zarządzaniu P&L zarówno w strukturach krajowych jak i regionalnych. Obecnie jest dyrektorem zarządzającym Arthur Hunt Polska. W tym serwisie jest też wywiad z Dorotą TUTAJ
Jest członkiem Jury Konkursu CFO Roku 2024.