ITSpołeczeństwo

Rozpoczęło się uzbrajanie przedmiotów codziennego użytku

Przekształcenie przez Izrael codziennych narzędzi komunikacji i informacji w śmiercionośną broń zapoczątkowuje nową erę paranoi i strachu.

Ataki na pagery i krótkofalówki (a być może nawet panele słoneczne ) w Libanie to jedno z wydarzeń, których prawdopodobieństwo jest już pewne: wykorzystanie przedmiotów codziennego użytku jako broni w konfliktach XXI wieku.

Ale byli zapewne i tacy, którzy uważali, że ta „uzbrajanie wszystkiego” – jak to ujął analityk ds. bezpieczeństwa Mark Galeotti – to materiał na hollywoodzkie filmy lub cyberpunkowe thrillery kryminalne. Ich zdaniem przekształcenie pagerów lub telefonów w urządzenia wybuchowe prawdopodobnie nie było możliwe ani pod względem technologicznym, ani logistycznym. Był to rodzaj scenariusza, który tylko najbardziej paranoiczni mogliby uznać za możliwy do zrealizowania. A jednak to się już wydarzyło. I pochłonęło życie 37 osób , zraniło tysiące innych i stworzyło możliwość katastrofalnych zakłóceń organizacyjnych.

Możliwość komunikowania się w obrębie armii lub sieci terrorystycznej zawsze była podstawą wojny. A zdolność komunikowania się – i komunikowania się szybko – jest jeszcze ważniejsza, gdy skala geograficzna wojny się rozszerza. Organizacja musi być w stanie zaufać, że jej narzędzia komunikacji są niezawodne. I musi zaufać, że ludzie, z którymi rozmawia, są prawdziwi, a nie fałszywi (lub produkty AI – coraz większy strach w czasach „deep fakes”).

Członkowie organizacji muszą również znaleźć sposoby, aby mieć pewność, że nikt ich nie słucha – to nieustanna obawa w czasach, gdy narzędzia komunikacji nieustannie ewoluują pod względem swojej mocy i złożoności. Każda organizacja w XXI wieku musi więc wykazywać się paranoją, jeśli chodzi o zagrożenia związane z cyfrową erą i różnymi sposobami, w jakie można kraść, monitorować, uszkadzać lub manipulować informacjami i komunikatami.

Jednak przekształcenie codziennych narzędzi komunikacji i informacji w rzeczywistą broń rodzi nowy rodzaj paranoi i strachu.

Jak bardzo powinniśmy się martwić?

Wielu ludzi będzie twierdzić, że to, co widzimy w Libanie, nieuchronnie pojawi się w okolicy naszego miejsca zamieszkania.

Audrey Kurth Cronin, dyrektor Instytutu Strategii i Technologii na Uniwersytecie Carnegie Mellon w USA , twierdzi  , że jednym z największych wyzwań dla bezpieczeństwa na horyzoncie jest możliwość śmiercionośnego wzmocnienia się przez podmioty niepaństwowe w czasach „otwartej innowacji technologicznej”. Innymi słowy, żyjemy w czasach, w których wykorzystanie przełomowych technologii jest otwarte dla coraz większej liczby organizacji i osób. To już nie wielkie mocarstwa mają całą potęgę technologiczną.

Jednocześnie w dobie rosnących napięć geopolitycznych niektórzy światowi przywódcy mogą uważać, że mogą przetestować możliwości taktyk planowanych i eksperymentowanych przez ich hakerów i ekspertów technologicznych.

W 1999 r. dwóch pułkowników chińskiej armii napisało książkę o zmieniającym się charakterze wojny i polityki międzynarodowej w epoce technologii cyfrowych. Omówiłem ich pomysły w mojej książce z 2023 r. Theorising Future Conflict: War Out to 2049 . Jednym z najbardziej niepokojących komentarzy w ich książce jest ten dotyczący potencjalnego wykorzystania wszystkiego jako broni w przyszłych globalnych konfliktach: „[Te] nowe koncepcje broni sprawią, że zarówno zwykli ludzie, jak i wojskowi będą ogromnie zdziwieni faktem, że zwykłe rzeczy mogą stać się bronią, za pomocą której można prowadzić wojnę”.

Tak więc wydarzenia w Libanie mogą dać nam pojęcie o tym, co ci wojskowi futuryści z Chin widzieli na horyzoncie. Oczywiście, pozostaje pytanie, czy państwa będą w stanie nadążyć za ciągle zmieniającym się krajobrazem bezpieczeństwa. Żyjemy w czasach szybkich zmian w różnych pojawiających się technologiach.

Państwa, które mają pilniejsze problemy i nie mają zasobów, mogą mieć więcej powodów do zmartwień. A grupy takie jak Hezbollah mogą wchodzić w nowy okres podatności, ponieważ ta nowa era konfliktu przechodzi od futurystycznych spekulacji do brutalnej rzeczywistości.

Wpływ geopolityczny

Wydarzenia w Libanie nie dobiegły końca i nie wiemy, czy nastąpią kolejne ataki. Nie wiemy również, jaki szerszy geopolityczny wpływ ataki będą miały na region.

Na razie jednak wygląda na to, że istnieje cyfrowy i geopolityczny podział między tymi, którzy padną ofiarą tych nowych taktyk uzbrajania zwykłych przedmiotów, a tymi, którzy będą w stanie organizować coraz bardziej kreatywne rodzaje ataków na odległość na jednostki i organizacje.

W przypadku krajów takich jak Wielka Brytania mało prawdopodobne jest, aby konflikt globalny osiągnął punkt, w którym wrogie państwa, takie jak Rosja, wykorzystałyby jakiekolwiek luki w zabezpieczeniach urządzeń, z których ludzie korzystają na co dzień.

Różne strategie odstraszania – na przykład arsenały nuklearne, które zakładają wzajemnie gwarantowane zniszczenie – przynajmniej na razie utrzymują znaczną część naszego konfliktu poniżej progu otwartej wojny.

A jeśli napięcia geopolityczne rzeczywiście osiągną taki punkt, że Rosja pod wodzą Władimira Putina zacznie badać te nowe możliwości militarne, wówczas prawdopodobnie będziemy mieli o wiele większe zmartwienia niż wybuchające iPhone’y.

Ale to podmioty niepaństwowe mogą nie zostać odstraszone od stosowania tego typu ataków. Musimy więc mieć nadzieję, że brakuje im poważnych umiejętności organizacyjnych wymaganych do przekształcania codziennych przedmiotów w ładunki wybuchowe – i musimy mieć nadzieję, że służby bezpieczeństwa na całym świecie zwracają uwagę na pojawiające się zagrożenia.

W czasach gwałtownych i szybkich zmian w dziedzinie sztucznej inteligencji, dronów, robotów i cyberataków, jedyną pewną rzeczą jest niepewność w tym złożonym i często przerażającym świecie, w którym żyjemy.

Mark Lacy jest starszym wykładowcą nauk politycznych, filozofii i religii na Uniwersytecie Lancaster

Ten artykuł jest przedrukowany z The Conversation na licencji Creative Commons – oryginalny artykuł .