EkonomiaMade in Poland

Sankcje – przedsmak pełnej wojny gospodarczej

I wojna rosyjsko-ukraińska, i sankcje nakładane na Rosję przez jednych – oraz pomoc jej świadczona przez innych – są  elementami wojny o kontrolę nad światowym porządkiem. Eskalacja militarna prawdopodobnie na razie nie nastąpi, ponieważ największe mocarstwa mają porównywalną siłę, a więc i zdolność niszczenia, ale wojna gospodarcza będzie rozwijać się w pełnym wymiarze. Sankcje są jednym z jej narzędzi.

Sankcje uderzyły w gospodarkę Rosji, ale nie jakoś dramatycznie, rubel już odrobił połowę straty z pierwszego tygodnia po ich wprowadzeniu. Dopóki Rosji wolno sprzedawać paliwa kopalne, dopóty jej gospodarka będzie w całkiem niezłym stanie. A kupuje je przede wszystkim Europa Zachodnia.

Sankcje wywarły większy wpływ na import Rosji, ale to też nie jest dla niej taka zła wiadomość. Ma ogromną nadwyżkę na koncie, którą Centralny Bank Rosji – mający konta walutowe w komercyjnych bankach Rosji, nie objętych sankcjami – może wykorzystać do zakupów, np. broni.

Jednak im dłużej trwa wojna, im dłużej trwają sankcje, tym więcej obejść sankcji powstanie, ponieważ Rosja skutecznie poszukuje alternatywnych wzorców handlu i finansowania. Ma w tym ogromną wprawę, bowiem do 1991 roku Związek Radziecki regularnie pomagał omijać sankcje ONZ, kontynuując handel z krajami objętymi nimi. Z biegiem czasu pojawiły się nowe metody przemytu i inne sposoby obchodzenia sankcji, co sprawia, że egzekwowanie przepisów jest stałym wyzwaniem. Im dłużej obowiązują sankcje, tym więcej sposobów na uchylanie się od nich znajdą przedsiębiorstwa i inne osoby.

Kraje uczestniczące w tym procederze z czasem zaczynają martwić się o własną ekspozycje na sankcje. Powstaje istotne ryzyko, że USA i jego sojusznicy zaczną obejmować wtórnymi sankcjami również te kraje. Oznacza to pogłębienie globalnych podziałów i eskalację konfliktu, choć warto pamiętać, że wówczas otwierają się nowe szanse dla chińskiego systemu finansowego. 

Niektórzy sojusznicy USA też są wstrzemięźliwi wobec sankcji. Zjednoczone Emiraty Arabskie są ważną przystanią dla rosyjskiego kapitału. Izraelskie przepisy podatkowe pozwolają uprawnionym rosyjskim oligarchom na pranie aktywów. Turcja, pomimo członkostwa w NATO i poparcia dla ukraińskiego wojska, wydaje się być gotowa do umożliwienia ponownej rejestracji rosyjskich firm pod tureckimi flagami i tureckich banków, aby stały się pośrednikami dla Rosji. W rezultacie Stany Zjednoczone, UE i inni członkowie systemu sankcji staną przed trudnym wyborem, czy ukarać własnych partnerów strategicznych, czy pozwolić tym partnerom na obalenie sankcji.

Wojna na Ukrainie i skuteczne wykluczenie Rosji z globalnego systemu walutowego mogą być dla Chin okazją do podniesienia rangi swojej waluty w walce z dolarem amerykańskim, która już przecież trwa. Tylko czy Chiny uznają, że to właśnie ten moment na ofesywę?

Warto spojrzeć na tę tabelę autorstwa Raya Dalio, pokazującą jak podzielił się świat w kwestii stosunku do Rosji.

10241848473?profile=RESIZE_710x

Ta tabela pokazuje który kraj jest po czyjej stronie. Spójrzmy na rezolucję ONZ potępiającą rosyjską inwazję: 141 krajów głosowało za, pięć było przeciw, a 35 wstrzymało się od głosu. (Dwanaście, w tym Azerbejdżan, Turkmenistan, Uzbekistan i Wenezuela, zdecydowało się w ogóle nie głosować). Wśród wstrzymujących się było jednak pięć krajów – Chiny, Indie, Pakistan, Bangladesz i Republika Południowej Afryki – które łącznie stanowią prawie połowę ludzkości.

Dzięki tej tabeli można także zorientować się, jakie towary, usługi i aktywa finansowe kraje znajdujące się niżej na liście mogą wnieść do Rosji, gdy kraje znajdujące się wyżej na liście wycofają je z Rosji.

Na tej podstawie można sformułować osąd, czy Rosja zostanie zrujnowana przez sankcje, czy też może przez nie przejść. Czy Chiny, Indie, kraje arabskie dadzą to, co zabiorą USA, Wielka Brytania i UE?

Trzeba jeszcze dopuścić, że niektóre kraje mogą nałożyć własne sankcje na USA i jej sojuszników. Może to pójść dużo dalej, aż to zmiany światowego porządku, odejście od dolara jako globalnej waluty, itd.

Wszyscy wiedzą, że sankcje jeszcze żadnego autokraty nie zawróciły z drogi. Kosztowne sankcje nie zmieniły postępowania rządów Kuby, Wenezueli czy Korei Północnej, ale nieco zmieniły postępowanie np. Turcji.  Nie należy się spodziewać, że zatrzymają mocarstwo, które już najechało na inny kraj. Jednak koszty tych sankcji mogą spowodować skorygowanie postępowania autokraty. W przypadku Rosji musiałyby być to o wiele cięższe sankcje niż obecnie. Ale choćby zamieszczona wyżej tabela pokazuje, że Rosja ma alternatywy. Chiny, Indie, kraje arabskie zachowują się nader wstrzemięźliwie w wyrażaniu ostatecznej deklaracji.

Ale również USA nie zawrócą ze swojej drogi. Warto zwrócić uwagę, że po spotkaniu przywódców zachodu w Brukseli w ub. tygodniu i zobowiązaniu się do dalszej presji gospodarczej na Rosję, szef jednego z czterech najpotężniejszych globalnych funduszy kapitałowych – o aktywach wartości 18 bilionów dolarów ( dla porówniania – PKB USA to ok. 23 bln, a Polski – 600 mld) – ogłosił „odcięcie Rosji od globalnych rynków kapitałowych”, co jego zdaniem położyło „kres 30letniej globalizacji”. To raczej jest komunikat dla Chin niż dla Rosji.

Innymi słowy, możni tego świata postanowili go ułożyć na nowo. Sankcje to taka rozbiegówka do wielkich zmian. Smutne jest też to, że długa wojna w Ukrainie, zabójcza dla tego narodu, jest w interesie sił dążących do tych zmian. Być może konflkt zbrojny będzie trwał tylko na tamtej ziemi, a reszta wojny rozegra się w sferze gospodarczej, instrumentami finansowymi, wielkimi innowacjami technologicznymi.

Iwona D. Bartczak