ITPracaSpołeczeństwo

Kompetencje w świecie niemal bez pracy

Najważniejszą kompetencją ludzi w niedalekiej przyszłości będzie umiejętność życia bez pracy, w każdym razie bez pracy rozumianej jak obecnie: trud w celu zarobku i ewentualnie dla satysfakcji, spełnienia, sensu. Chyba że z czasem ludzie będzie tak mało, że pracy starczy dla wszystkich. To nawet jest do pomyślenia, przecież trendy demograficzne zachodniego świata, ale też Chin i niektórych innych państw Azji są znane i oczywiste, dzieci rodzi się coraz mniej, dużo mniej aby zastąpić odchodzących. Być może istnieje heglowski duch dziejów i ten trend jest jak najbardziej prawidłowy, racjonalny, ba, wręcz optymistyczny. No, ale jest jeszcze globalne południe, gdzie dzieci rodzi się dużo. Czy do pracy?

Rozwój technologii cyfrowej, zwłaszcza tzw. sztucznej inteligencji, która zmienia modele biznesowe, automatyzuje procesy i czynności (zmienia też ich architekturę) oraz powoduje (lub niebawem spowoduje) wzrost produktywności ludzi o dziesiątki procent, zdezorientował badaczy i analityków rynków pracy. Jak wiele zniknie miejsc pracy dla ludzi, jak wiele przybędzie? Nie ma porównania z historycznymi przełomami technologicznymi, bo zmiana dzieje się wielokrotnie szybciej i we wszystkich dziedzinach na raz, w pracy fizycznej i umysłowej. W raportach powtarzają się banały o nie zastępowalności ludzi, o ich cennych kompetencjach w cyfrowej przyszłości w postaci kreatywności, krytycznego myślenia, współpracy i uspołecznienia, przedsiębiorczości. Przecież zawsze te kompetencje były w cenie! To podpowiedzi bez wartości, choć prawdziwe. Nie odpowiadają na najważniejsze pytanie.

Jakie kompetencje są potrzebne w świecie bez pracy?

Dlaczego bez pracy? Rzecz nawet nie w tym, że dotychczasową pracę ludzi będzie wykonywał algorytm. Nawet nie o to, że algorytm pracuje non stop 24/7/365, a nie ustawowe 8 godzin. Chodzi o to, że znikanie miejsc pracy będzie lawinowe. Zniknięcie jednego miejsca ludzkiej pracy powoduje zniknięcie wielu innych. Żeby człowiek wykonywał pracę musi się uczyć w szkole, na uczelni, mieć do tego podręczniki, do pracy mieć narzędzia, jakoś do niej dojechać, gdzieś stanąć lub usiąść, potrzebni są specjaliści od prawa pracy, zarządzania, wypoczynku, podatków, potrzebne są miejsca urlopów, konferencji, szkoleń, wigilii firmowych, potrzebna jest medycyna pracy, bhp, działy HR. Jedno miejsce pracy tworzy wiele miejsc pracy, które tworzą kolejne miejsca pracy, itd. Zwijanie w drugą stronę też jest geometryczne.

Żeby sobie przybliżyć skalę tej zmiany warto spojrzeć na drony: bezzałogowe samoloty lub okręty morskie. Jeśli nie trzeba chronić znajdującego się w nim człowieka, można je zupełnie inaczej zbudować, a zakres możliwych czynności jest też wielokrotnie większy bo nie trzeba uwzględniać biologii człowieka. To jest skokowa różnica w kosztach i czasie wyprodukowania, o kilkaset procent taniej i szybciej, a także w zastosowaniach. Rewolucja, którą robią drony na polach bitew, jest zapowiedzią rewolucji, którą zrobią „bezzałogowce” na rynku pracy.

Oczywiście, jakaś praca zostanie, powstaną nowe miejsca pracy, choćby związane z technologią cyfrową i owymi pracującymi algorytmami, utrzymaniem infrastruktury energetycznej, ale jeśli w ogóle mniej będzie gospodarki obsługującej pracujących ludzi, to mniej algorytmów i robotów będzie potrzebnych tej gospodarce. Nie ma co automatyzować fabryki krzeseł biurowych, jeśli krzesła biurowe nie są potrzebne. Będzie ona po prostu mniejsza.

Dzisiaj jest sens zastanawiać się, jak to będzie żyć bez pracy, zakładając że każdy otrzyma jakieś pieniądze na dobra do życia albo po prostu te dobra. Co zastąpi pracę w roli źródła sensu życia,  poczucia godności i własnej wartości, jak dotąd było w przypadku większości ludzi w społeczeństwa zachodu, choć nie tylko zachodu?

Wyobrażam sobie dwie drogi rozwoju: ekspansja kosmiczna albo upodobanie w życiu naturalnym, jako część przyrody, czyli powrót do osobistych umiejętności człowieka. W pierwszym przypadku być może odkryjemy nowe światy, a w tym drugim przypadku być może odkryjemy w człowieku samym rzeczy, o którym nam się dzisiaj nie śni, że je mamy.

Iwona D. Bartczak