BiznesIT

Kilka słów dla Gordona Moore

Nie jesteśmy „kroniką towarzyską”, ale zrobimy wyjątek dla wybitnego człowieka, którego życie – 94letnie – i  praca stworzyły całą epokę rozwoju komputerów. W piątek zmarł współzałożyciel firmy Intel, Gordon Moore, pionier w branży półprzewodników, prorok rozwoju komputerów osobistych. W wywiadzie w 2005 r. powiedział: „Miałem wielkie szczęście, że trafiłem do przemysłu półprzewodników w powijakach, gdy nie umieliśmy zrobić ani jednego tranzystora krzemowego i byłem tam do czasu, gdy umieściliśmy ich 1,7 miliarda na jednym chipie! To była fenomenalna jazda”.

Tę jazdę sam sprowokował.

W artykule z 1965 roku Moore zauważył, że dzięki ulepszeniom technologicznym liczba tranzystorów w chipach podwajała się co roku  od wynalezienia układów scalonych kilka lat wcześniej. Potem zmienione na co dwa lata.

Jego przewidywania, że ​​trend będzie się utrzymywał, stały się znane jako Prawo Moore’a i zmotywowało samego Intela i konkurencyjnych producentów chipów do agresywnego ukierunkowania swoich zasobów badawczo-rozwojowych, aby upewnić się, że praktyczna zasada się spełni.

„Obwody scalone doprowadzą do takich cudów, jak komputery domowe – lub przynajmniej terminale podłączone do komputera centralnego – automatyczne sterowanie samochodami i osobisty przenośny sprzęt komunikacyjny”, napisał Moore w swoim artykule, dwie dekady przed rewolucją komputerów osobistych i ponad 40 lat przed wypuszczeniem przez Apple iPhone’a.

Po artykule Moore’a chipy stawały się bardziej wydajne i tańsze w wykładniczym tempie, pomagając w napędzaniu znacznej części światowego postępu technologicznego przez pół wieku i umożliwiając pojawienie się nie tylko komputerów osobistych, ale także internetu i gigantów z Doliny Krzemowej, takich jak Apple, Facebook i Google.

W ostatnich latach rywale Intela, tacy jak Nvidia Corp, twierdzili, że prawo Moore’a już nie obowiązuje, ponieważ postępy w produkcji chipów uległy spowolnieniu.

Ale pomimo potknięć produkcyjnych, które spowodowały, że Intel stracił udział w rynku w ostatnich latach, obecny dyrektor generalny Pat Gelsinger powiedział, że wierzy, że prawo Moore’a nadal obowiązuje, a jego firma inwestuje miliardy dolarów w działania naprawcze.

Zaczął pracować w Shockley Semiconductor Laboratory, gdzie poznał przyszłego współzałożyciela firmy Intel, Roberta Noyce’a. Odeszli z niej wraz z sześcioma innymi osobami w 1957 r., aby wprowadzić na rynek Fairchild Semiconductor. W 1968 roku Moore i Noyce opuścili Fairchild i założyli firmę zajmującą się układami pamięci, która wkrótce otrzymała nazwę Intel, co jest skrótem od Integrated Electronics.

Podczas gdy Noyce zajął się rozwiązywaniem problemów inżynierii chipów, Moore zakasał rękawy i spędził niezliczone godziny na ulepszaniu tranzystorów i udoskonalaniu szerokich, a czasem źle zdefiniowanych pomysłów Noyce’a. Andy Grove, kolega z poprzedniej firmy, uzupełnił ekipę jako ekspert ds. operacji i zarządzania firmą.

Talent Moore’a zainspirował innych pracujących dla niego inżynierów i pod kierownictwem jego i Noyce’a Intel wynalazł mikroprocesory, które otworzyły drogę do rewolucji komputerów osobistych.

Był prezesem wykonawczym do 1975 roku, chociaż on i dyrektor generalny Noyce uważali się za równych sobie. Od 1979 do 1987 Moore był prezesem i dyrektorem generalnym, pozostał prezesem do 1997 roku.

Dzisiaj mniej się martwimy o postęp techniczny, który wprost zaskakuje nas ekspansywnością (np. AI), co dużo wolniejszą zmiennością ludzkich organizacji. Zmiany w zachowaniu i kulturze wymagają czasu. Pozytywne znacznie mają tylko te zmiany w ludziach, procesach i technologiach, które organizacja może produktywnie wchłonąć na raz. Inaczej technologia może być kontrproduktywna (nie stają się bardziej produktywne) lub wręcz wywoływać patologie.

Tak to się obróciło w czasie życia jednego człowieka.

Na zdjęciu założyciele Intela.

Na podstawie artykułu w The Business Times