FinanseKDF DialogMade in Poland

Dawne 85% to dzisiaj 100% i jest to ok

Dzisiaj jesteśmy w sytuacji podobnie głębokich zmian jak u progu lat 90, choć wydaje się, że przeszliśmy bardzo długą drogę przemian. Obecnie skala zmian jest tak duża, że praktycznie dotyka każdego obszaru. Dotyczy zachowań konsumenckich, powiązań w łańcuchach, pojemności rynków, technologii, kalkulacji….Rachunek kosztów dynamicznie się zmienia w każdej pozycji. Nawet pozycje w kosztach pośrednich, które budżetowane w określonych granicach pozwalały utrzymać kontrolę, systematycznie rosną o kilka procent z każdą transakcją.

Bitwę o klienta eskalują nowi

Sporo firm przyjęło strategię działań doraźnych, np. wysprzedają zapasy i produkty wcześniej niechodliwe więc zalegające albo walczą o rynek przez oddawanie cennych punktów procentowych marży…. Nie jest to jednak strategia na zwycięstwo w bitwie o klienta, a raczej obrona pozycji. Firmy, które wchodzą na rynek z nowymi produktami szukają swoich szans w innym sposobie obsługi, kanałach dystrybucji, skracają kontakt z klientem i przede wszystkim czytają jego potrzeby.

Ciekawym spostrzeżeniem menedżerów uczestniczących w spotkaniach programu „Made in Poland/Wyprodukowane w Polsce” jest częsta konstatacja, że przecież to właśnie w trudnych czasach, które wymagały przełomu, wdrażano nowe produkty, zakładano nowe firmy, uruchamiano inwestycje. Bo patrząc wstecz, mało jest momentów w historii przedsiębiorczości, które były idealne do otwarcia biznesu czy poszerzenia działalności. Znacznie więcej było sytuacji trudnych czy ekstremalnych, z którymi przedsiębiorcy poradzili sobie świetnie. Niepewność to jest zjawisko, które nie przeminie, będzie z nami obecne, ale też nie przeszkadza, jest po prostu cechą rzeczywistości. Zatem trzeba planować z uwzględnieniem właśnie czynnika niepewności i realizować ten plan, na bieżąco przystosowując się do wydarzeń.

Ciekawym wyniki badań ankiety Business Dialog ze stycznia 2022 pokazują nastawienie przedsiębiorców do zmian.

10119387479?profile=RESIZE_710x

Blisko połowa firm planuje szukać oszczędności poprzez podniesienie efektywności w procesach operacyjnych i dalszej ich automatyzacji. Kolejne 39% planuje ograniczyć zwyżkę kosztów poprzez renegocjację umów czy kontraktów. Zaledwie 11% planuje ekspansję zagraniczną, a niewielka część chce szukać optymalizacji wydatków poprzez outsourcing.

Moim zdaniem, ani automatyzacja i usprawnianie procesów wewnętrznych ani renegocjacje warunków współpracy z dostawcami nie spełnią oczekiwań w stopniu, który pozwoli zniwelować skutki dynamicznego wzrostu kosztów. Po pierwsze jest na to za późno, bo nie uda się wprowadzić tak szybko zmian w procesach biznesowych by efekty były widoczne już po kilku miesiącach, a po drugie, skala potencjalnych oszczędności czy korzyści nie jest tak wielka, by pozwoliła utrzymać poziom marży na obecnym poziomie.

Renegocjacje z dostawcami mają swój ograniczony potencjał. Tutaj także efekty nie będą widoczne od razu, a ich skala na pewno nie będzie satysfakcjonująca. Choćby dlatego, że absolutnie wszyscy płyniemy po tym samym wzburzonym ocenie niepewności i uderzają w nas kolejne fale wzrostu cen.

Duże firmy będą w stanie ograniczyć skalę wzrostu cen oferując dostawcom wiele benefitów, choćby utrzymanie wolumenu obrotów, dostęp do materiałów czy komponentów z szerokiej bazy dostawców klienta, czy zapewniając płynność dostaw przez koordynację korporacyjnego łańcucha dostaw. Małe i średnie firmy nie mają takich możliwości. Nie tylko spotkają się ze ścianą żądań wzrostu cen materiałów, usług czy opłat, ale też nie uzyskają z racji skali swojej działalności aż tak wysokich rabatów od dostawców, szczególnie dostawców mediów czy kluczowych komponentów.

Działając na lokalnym rynku o ograniczonym potencjale nie będą też mogły przenieść w pełnej wysokości kosztów wytwarzania na cenę usług czy produktów. I te firmy muszą poszukać innej ścieżki rozwoju.

 

Dawne 85% to dzisiaj 100% i jest ok

 

Niepewności nie jesteśmy w stanie uniknąć, ani „ujarzmić” modelami prognostycznymi. Będzie to wymagało akceptacji i…zmiany dotychczasowego modelu działania. W sytuacji nieregularnych dostaw trzeba przyjąć, że nie jesteśmy w stanie już zapewnić 100% niezawodności dostaw i obsługi klienta. Nie jesteśmy jedyni. Duże koncerny komunikują to otwarcie, a klienci…no cóż akceptują!  Biznes i konsumenci po kryzysie pandemii zaakceptowali, że nie wszystko i nie od razu jest dostępne, a ceny stale rosną. To pozwala wykorzystać moment ograniczonej podaży do zmian w modelu i operacjach naszego biznesu.

Jak widać z sukcesem przyjęła się zasada, że oferujemy to co mamy dostępne teraz, a produkty, które klient oczekuje będą dostępne „za jakiś czas”. I zaskakująco wielu klientów jest w stanie to zaakceptować. Zapewnienie obsługi na poziomie 85% zamiast 100% pozwala przede wszystkim skoncentrować się realizacji zamówień i procesów, które tu i teraz jesteśmy w stanie kontrolować i zarządzać. Poziom 85% obsługi pozwala też efektywnie wykorzystać i sprzedać z odpowiednią marżą te materiały i usługi, które mamy dostępne. I nie tracić cennej marży przez odwlekanie zamówień.

Firmy włączają się też w procesy planowania i logistyki dostaw swoich kluczowych partnerów handlowych, by nie tylko mieć informację o dostępności materiałów i komponentów, ale też zachować zdolność aktywnego kształtowania procesów obsługi klienta docelowego. Podnosi to wiarygodność firmy i pozwala realnie kształtować poziom jakości obsługi.

Na pewno będzie to skutkować ograniczeniem podaży, ale też i klienci zmieniają swoją postawę ograniczając popyt, odsuwając go w czasie, czy racjonalizując wydatki. Przebudowa portfela produktów i polityki marżowej pozwoli zachować wymaganą rentowność, ale w zmienionej rzeczywistości. A przy okazji, warto zweryfikować, czy obsługa wymagających klientów z niską rentownością, jest kierunkiem właściwym by zachować dynamikę rozwoju i zdolności inwestycyjne?

 

10119378882?profile=RESIZE_584x

 

 

Dariusz Reda,  

lider zespołu „Liderzy przyszłości XXI” w programie Business Dialog „Made in Poland/Wyprodukowane w Polsce” .