EkonomiaSpołeczeństwo

Czekanie na rachunek… słony!

W środę 30 czerwca podczas aukcji reverse-repo nowojorski oddział Rezerwy Federalnej przyjął zlecenia od 90 banków opiewające na kwotę 991,94 mld dolarów. To absolutny rekord w historii tych operacji.

Ten rekord to następny dowód na to, że świat tonie w nadmiarze pieniądza. Oblicza się, że jest go min 20 razy więcej niż wartość wszystkich towarów i usług na świecie. Ten nadmiar jest więc bezdyskusyjny i dlatego warto zdać sobie sprawę, że wszelkie tamy przed tym nadmiarem pieniądza kiedyś muszą puścić. To bardzo zdradliwe zjawisko, gdyż niebezpieczeństwa wynikłe z nadmiaru pieniądza odsuwane są przez następne emitowane pieniądze. Nie tylko rośnie ilość pieniądza, ale i tempo tego przyrostu.

Dobrze zatem zdać sobie sprawę z kilku konsekwencji tego procesu:

Po pierwsze, w żaden wyobrażalny sposób nie da się w nieskończoność kontynuować tego procesu i odwlekać jego konsekwencji, a wystawienie rachunku musi nastąpić. Tylko czy zapłacą go ci ludzie, którzy dzisiaj podejmują decyzje? Raczej nie, pewnie też z tego powodu takie podejmują decyzje dzisiaj, dbając o swoje bieżące interesy.

Po drugie, im później przyjdą konsekwencje, tym rachunek będzie wyższy i bardziej bolesny. Najbardziej bolesny będzie dla krajów i społeczeństw średnio rozwiniętych, średnio zamożnych. Kraje z czołówki rozwoju i bogactwa mogą przejść przez ten kryzys przy stosunkowo mało bolesnych kosztach. Szczególnie że USA są w stanie olbrzymią część owych kosztów przerzucić na resztę świata, oczywiście, o ile podejmą radykalne i wyprzedające działania. Stosunkowo mało stracą również kraje, które i tak są bardzo biedne, ze względu na brak ich uczestnictwa w międzynarodowej wymianie gospodarczej i związany z tym niski wpływ zewnętrznych warunków gospodarczych na funkcjonowanie gospodarki i na standard życia.

Po trzecie, postępujące zadłużenie budżetów publicznych i ich zalewanie przez emisję pieniądza, doprowadziło do bogactwa w rozwiniętych krajach, a nawet zmniejszenie ubóstwa w biedniejszych. Do początku XVIII w. pojęcie wzrostu gospodarczego praktycznie nie istniało, rekonstrukcja statystyk gospodarczych pokazuje, że średni wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii do tego czasu utrzymywał się na poziomie 0,2 proc. rocznie.

„Mieszkańcy Wysp Brytyjskich potrzebowali 500 lat, jakie upłynęły między rokiem 1300 a 1800, by poprawić swój standard życia. Na kolejny dwukrotny skok wystarczyło już tylko stulecie. W XX stuleciu, mimo wojen i wielkiej depresji, zmiany następowały jeszcze szybciej – okres zdwojenia zamożności skrócił się do niespełna 30 lat. Mimo systematycznego wzrostu ludności. W Chinach podwojenie zamożności na obywatela zajmuje niespełna 10 lat. Ten nieznany w dziejach eksperyment obejmuje 1,3 mld ludzi.” – pisze Edwin Bendyk w książce „W Polsce, czyli wszędzie”

Po czwarte, wywołany rozwój wykreował przy tym zupełnie nowe, nieznane wcześniej niebezpieczeństwa dla stabilności gospodarek i społeczeństw: atomowe, cybernetyczne, biologiczne, energetyczne, uzależnienia od dostawców z odległych krajów, w tym od dostawców bardzo rzadkich metali, bez których niemożliwe byłoby funkcjonowanie współczesnych technologii, uzależnienia technologiczne, finansowe, patologie związanych z rosnącym rozwarstwieniem społecznym czy z koncentracją kapitału.

Obecny kryzys pandemiczny ujawnił jeszcze silniej mechanizm, dzięki któremu największe firmy rosną kosztem małych i średnich, a także jasno pokazał jak niewyobrażalne i w odległych obszarach pojawiają się reperkusje wzrostu potęg grup kapitałowych i konfliktów pomiędzy nimi, np. ograniczenie części mechanizmów demokratycznych, głównie tych pozytywnych. Nastąpiło to w wyniku niemal ręcznego sterowania przekonaniami, nastrojami i sympatiami politycznymi i społecznymi. Nowoczesne techniki propagandy umożliwiają wywołanie bardzo szybkich zmian postaw oraz przekierowywanie zainteresowań obywateli na zjawiska zastępcze, marginalne z punktu widzenia ich potrzeb.

Siła ponadnarodowych grup interesów w połączeniu ze sprawnością propagandy umożliwia sterowanie odległymi narodami wbrew ich podstawowym interesom, a w zgodzie z interesami tych lobbies. Powoduje to np. wielkie migracje ludności czy katastrofy środowiskowe. Jak również powoduje, że podstawowe zalety demokracji zostają ograniczone, to znaczy wybór optymalnej lub prawie optymalnej dla danej społeczności strategii rozwoju oraz potrzebnych do tego kadr kierowniczych. Oba te wybory podporządkowane zostały interesom wąskich grup właścicieli kapitału i mediów.

Wybór strategii rozwojowej obciążony jest dodatkowo wzmocnioną w tych warunkach słabością demokracji. Dopóki istnieje demokratyczna weryfikacja władz politycznych, dopóty następuje rozdmuchiwanie roszczeń społecznych przez walczące ugrupowania krajowe i zewnętrzne grupy interesów, co prowadzi do nadmiernej konsumpcji indywidualnej powyżej optimum podziału pomiędzy inwestycjami i konsumpcją. Mechanizm ten wspiera nadmierne zadłużanie się sektora publicznego i ponadracjonalną emisję pieniądza. To sprzężenie zwrotne zwiększa nadmiar pieniądza i wykoślawia działanie demokracji.

Po piąte, te wszystkie zmiany pozytywne – rozwój i dobrobyt – i negatywne (nowe niebezpieczeństwa, w tym owa możliwość manipulacji) powoduje jeszcze jedną konsekwencję – brak zrozumienia niebezpieczeństw wynikłych z nadmiaru pieniądza przez szerokie rzesze społeczeństwa. Nie jest zupełnie nowe zjawisko: w przededniu wielkich zmian społeczeństwa, ale i elity nie rozumiały nadchodzących zmian. Zaskakujące jest jednak teraz, że nawet ludzie rynków finansowych cieszą się z coraz szybszego podążania ku przepaści. Gdyby byli bardziej refleksyjni, to nie doszłoby do manipulacyjnego zduszenia cen dóbr mogących przenieść wartość (np. złota) ani nie powstałoby aż tak dużo baniek spekulacyjnych. Dla przykładu, wycena Amazona jest 65 razy wyższa niż jego zyski za ostatnie 4 kwartały, mówiąc wprost inwestycja w Amazona zwróci się dopiero po 65 latach i pierwsze zyski można oczekiwać w następnym okresie.

I ostatnia refleksja.

Po szóste, dotąd nie ujawniły się – w każdym razie w obszarze publicznym – siły, które głosiłyby potrzebę zmierzenia się z tymi niebezpieczeństwami. To w warunkach demokracji i zagrożeń spoza wolnego świata jest niezwykle trudne, jeżeli w ogóle możliwe.

To te nowe problemy i zagrożenia życie wpisuje nam do faktury za nadmiar pieniądza, którą niedługo przyjdzie zapłacić.

 

Olgierd Bagniewski, główny ekonomista Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”