BiznesMade in Poland

Ambitne cele morskiej energetyki wiatrowej, ale przemysł stoczniowy w Europie nie skorzysta na jej rozwoju

Dzisiaj media doniosły o kontrakcie firmy Cadeler, zajmującej się instalacją morskich elektrowni wiatrowych, która zamówiła w chińskiej stoczni COSCO Shipping Heavy Industry dwa nowe samopodnośne statki do instalacji turbin wiatrowych klasy „X”.

To wydarzenie zwraca uwagę na dwa zjawiska: kondycję przemysłu stoczniowego w Polsce, Europie, USA i w Azji oraz na możliwości realizacji ambitnych planów rozwoju morskiej energetyki wiatrowej jako alternatywy dla innych gorzej postrzeganych źródeł energii.

W Polsce ostatni tego typu statek – Vidar – wybudowano w 2013 roku w stoczni CRIST S.A.

Sytuacja europejskiego przemysłu stoczniowego jest dramatycznym stanie, udział Europy spadł z 40% do 5% w ciągu ostatnich 40 latach. W 2019 r. wszystkie stocznie w Europie zbudowały statki na poziomie 2,5 tys. CGT, Japonia – 8 tys. CGT, Korea Płd. – 9,2 tys. CGT, a Chiny – 11,5 tys. CGT. Przyczyna jest dosyć prosta: europejskie stocznie działają na zasadach rynkowych (bo UE uważa, że to typowy przemysł ciężki, np. gwarancje na budowę statków na eksport są uważane za niedozwoloną pomoc publiczną), Chińczycy i Koreańczycy dotują swoje stocznie na potęgę (bo uważają że to bardzo rentowna produkcja wyspecjalizowana) i pozyskują zlecenia z całego świata.

Europa produkuje statki wojenne, wycieczkowce, promy. Ale i ta produkcja im ucieka. Co gorsza przez te dziesięciolecie Europa utraciła kompetencje i moce produkcyjne i projektowe w tym przemyśle, przerwane zostały ciągi logistyczne.

A zapotrzebowanie na statki rośnie, również ze względu na przeorientowanie światowej polityki w kierunku energii odnawialnej. Szczególnie morska energetyka światowa mogłaby przynieść realizację wyznaczanych celów środowiskowych i klimatycznych. Morskie turbiny są coraz mocniejsze i większe, coraz niższe mogą być koszty produkcji energii. Trzeba je stawiać coraz dalej o brzegów.

I tu potrzebne są odpowiednie statki, dużo statków, dużo więcej niż jest ich obecnie. Obecnie działa ok. 50 statków, z czego dwie trzecie u wybrzeży Chin. Dla przykładu w USA planuje się osiągnięcie 30 GW mocy morskich farm wiatrowych do 2030 r. Ale jedyny zbudowany amerykański statek instalacyjny będzie dopiero w 2023 r. Więc rząd albo złagodzić prawo morskie i dopuścić do eksploatacji statki wybudowane poza USA, albo szybko samodzielnie stworzy odpowiednią flotę.

W każdym razie w Europie i w Polsce nie skorzystamy ani na rozwoju rynku na te statki, ani na rozwoju energetyki morskiej w takim stopniu, jak możliwe byłoby, gdybyśmy posiadali przemysł stoczniowy.

Tak na dobrą sprawę nie wiadomo, dlaczego ta sprawa nie wywołuje żadnej reakcji Komisji Europejskiej.