BiznesEkonomiaSpołeczeństwo

Boom po pandemii – czy historia powtórzy się?

1.05 „The Economist” zamieścił artykuł pod znamiennym tytułem „Co mówi historia o boomach po pandemiach?”

Okazuje się, że po takich katastrofach jak aktualne pandemia – ale też np. po wojnach – ludzie wydają więcej, podejmują większe ryzyko i …….. żądają więcej od polityków. Ale boom kończy się mniej więcej po dwóch latach.

Eksperci przeanalizowali wiele przypadków historycznych. Zobaczyli, że powszechnie koniec zarazy powodował ożywienie gospodarcze. Tak jest i teraz, przewidywane są wzrosty PKB nienotowane w takiej licznie i wysokości od powojennego boomu lat pięćdziesiątych, widoczne na rysunku obok.

Historia oferuje trzy dodatkowe lekcje.

Po pierwsze, mimo że ludzie otwierają się i wydają pieniądze, to niepewność przyszłości utrzymuje się. Początkowo wydają najwięcej.

Po drugie, kryzysy zachęcają ludzi i przedsiębiorstwa do wypróbowywania nowych sposobów działania, burząc strukturę gospodarki.

Po trzecie, często następuje wstrząs polityczny, którego konsekwencje gospodarcze są nieprzewidywalne.

Aktualne nadmiarowe oszczędności to nic nowego w historii. Przykładowo w pierwszej połowie lat 70. XIX wieku, podczas wybuchu ospy prawdziwej, stopa oszczędności gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii podwoiła się. Podczas pierwszej wojny światowej stopa oszczędności Japonii wzrosła ponad dwukrotnie. W latach 1919-20, gdy szalała hiszpańska grypa, Amerykanie odłożyli więcej gotówki niż w jakimkolwiek kolejnym roku aż do drugiej wojny światowej. 

Jednak gdy ustaje zagrożenie ludzie wydają jedynie część swoich zaoszczędzonych pieniędzy. Dlatego ożywienie jest chwilowe, najwyżej dwuletnie, przynajmniej historycznie.

Ważna lekcja płynąca z boomów po pandemii dotyczy „strony podażowej” gospodarki – sposobu i miejsca produkcji towarów i usług. Chociaż w sumie ludzie wydają się mniej skłonni do frywolności po pandemii, niektórzy są bardziej skłonni do wypróbowywania nowych sposobów zarabiania pieniędzy. Historycy uważają, że czarna śmierć uczyniła Europejczyków bardziej odważnymi. Obecnie też widać, że dużą dynamikę powstawania nowych powiązań gospodarczych. Lawinowo wzrasta liczba startupów.

Ekonomiści nakreślili też związek między pandemiami a inną zmianą po stronie podażowej gospodarki: zastosowaniem technologii oszczędzającej siłę roboczą, szczególnie automatyzacją. Widać to również obecnie. Ten wzrost automatyzacji to zatem żadna nowość w historii, jedynie działanie pewnej stałej reguły.

Pandemie ujawniają i akcentują istniejące wcześniej nierówności, prowadząc osoby po złej stronie umowy do szukania zadośćuczynienia. Według jednego z badań wirus Ebola w latach 2013-16 zwiększył przemoc społeczną w Afryce Zachodniej o 40%. Niedawne badania MFW uwzględniają skutki pięciu pandemii, w tym Eboli, SARS i Zika, w 133 krajach od 2001 r. Stwierdzono, że doprowadziły one do znacznego wzrostu niepokojów społecznych. „Rozsądnie jest oczekiwać, że wraz z zanikiem pandemii niepokoje mogą ponownie pojawić się w miejscach, w których wcześniej istniały” – piszą autorzy artykułu.

 

A w Polsce? To samo, choć pierwszy raz: więcej gotówki niż długu.

 

Czytając ten artykuł trudno pozbyć się wrażenia, że wszystko to brzmi znajomo. Dzisiaj mamy do czynienia z tymi samymi zjawiskami, które zawsze w społeczeństwach występowały w podobnych okolicznościach. Czy jest to jakaś  wskazówka do działania? Może nie aż tak bardzo, ale może mieć znaczenie dla naszych emocji – niektóre rzeczy nie będą nas zbyt dziwić, stracą charakter wyjątkowości, czasem złowieszczej wyjątkowości.

Jakby na potwierdzenie jednego z wątków artykułu (choć sam artykuł o Polsce nie wspomina) zostały właśnie opublikowane dane NBP na8889430667?profile=RESIZE_584x temat gotówki. 

Stan rachunków bankowych gospodarstw domowych wzrósł o prawie 210 mld zł. Polacy mają takie oszczędności – statystycznie, bo nie wszyscy – jak nigdy wcześniej.

Zasoby gotówkowe i depozytowe przedsiębiorstw w Polsce także mocno rosną  – w reakcji na wysokie transfery publiczne oraz ograniczone inwestycje. A jednocześnie ich zadłużenie równie mocno spada – w najszybszym tempie od dekady. 

Takiego zjawiska nie było od 1996 roku, czyli od początku publikowania przez NBP takich danych.

Czy to będzie trwałe zjawisko? A może czasowe, jak długo? A może już zawsze firmy będą trzymały większe zasoby gotówki na „czarną godzinę”?

Jak się to ma do obserwacji poczynionych przez historyków i ekonomistów?

 

 

Iwona D. Bartczak