Zupełnie niepotrzebna fascynacja PKB
Posługujemy się tym miernikiem trochę zapominając o dwóch rzeczach.
Po pierwsze, w zależności do jakiej bazy odniesieniemy je (do poprzedniego roku, do jakiegoś wybranego roku, do ostatnich 10 lat, do 30lecia) otrzymamy inne informacje, więc słusznie CFO w Klubie Dyrektorów Finansowych „Dialog” w przeprowadzonym właśnie przez nas badaniu deklarują, że w stopniu umiarkowanym uwzględniają w swoich decyzjach te dane, a zwłaszcza komentarze ekonomistów i ekspertów banków, organizacji, instytutów (to 53% odpowiedzi). 39% dyrektorów mówi, że prawie całkowicie je pomija, bo ma swoje analizy, bardziej wiarygodne.
Po drugie, PKB zostało wymyślone do warunków wojennych w czasie II wojny światowej. Inicjatywa zrozumienia gospodarki jako całości, znalezienia jakiejś sumarycznej miary dochodu narodowego i produkcji narodzila się w czasie Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX wieku, ale to wojna dała impuls do rozwoju tego, co przekształciło się w znane nam dzisiaj PKB. Rządy w USA i Wielkiej Brytanii chciały policzyć, ile mogą wyprodukować w celach wojennych oraz jakie ofiary będzie musiała ponieść ludność cywilna w zakresie konsumpcji i oszczędności. Po wojnie ONZ nieco zmodyfikowała te mierniki, ale dalej są odpowiedzią na potrzeby czasu wojny a nie rozwoju i pokoju.
Stąd ilustracyjne drzewa, które z punktu widzenia PKB nabierają wartości – liczonej jako wkład w PKB – dopiero gdy zostaną ścięte i ewentualnie dalej przetwarzane. Również z tego powodu zarówno zbudowanie stadionu, jak i jego zburzenie będzie tak sama wartościową działalnością dla gospodarki. A praca domowa, wychowanie dzieci, otoczenie przyrodnicze, długość życia w zdrowiu, liczba m kw. mieszkania na obywatela, ustawowa długość urlopu – nie są uwzględniane przez PKB. A przecież znacznie lepiej odzwierciedlają jakość życia.
Już sam te fakty powodują, że powinniśmy porzucić fascynację PKB jako miernikiem rozwoju kraju. Z pewnością spojrzenie na dochody gospodarstw domowych daje znacznie lepsze wyobrażenie o tym, jak sobie radza obywatele w danym kraju i czy ich życie się poprawia.
Dlaczego więc tkwimy w śledzeniu PKB? Interesy, brak pomysłów na inne mierniki, przyzwyczajenie? Czy w istocie to tylko polityczny i medialny teatr bez wartości dla biznesu?
Iwona D. Bartczak