EkonomiaPracaSpołeczeństwo

Aktywność zawodowa? Bez entuzjazmu

W tym samym czasie, gdy amerykańskie czy europejskie media ubolewają nad narastającą niechęcią ludzi do pracy, nawet nazywając to zjawisko „Wielką Rezygnacją”, polskie media obiegła wiadomość, że w czasie pandemii wzrosło zainteresowanie pracą zawodową i spora grupa Polaków przepłynęła ze zbioru „nieaktywni” do zbioru „pracujący”. Niektórzy chętnie przypisują to tarczom antycovidowym, które skierowały pieniądze do przedsiębiorstw.

Jak się bliżej przyjrzeć surowym danym, to okazuje się, że to jednak statystyka czyni pożądane cuda: w zależności od zastosowanej metodyki dane to potwierdzają albo zaprzeczają. Ostatnie rzetelne analizy GUS dotyczą II kwartału 2021 roku. Wystarczy powiedzieć, że jedna ze stosowanych metodyk bierze pod uwagę osoby w wieku 15-64 lata, a druga 15-89,  a są i tacy, co ograniczają analizę do wartości 20-64 lata, więc media często porównują gruszki z jabłkami. Mylą również pojęcia „pracujący”, „aktywny zawodowo” czy „bezrobotny” (to również aktywny zawodowo). Ponieważ stałą cechą polskiego społeczeństwa jest mocny spadek aktywności obywateli po 50 roku życia, w statystykach uwzględniających mniejszy przedział wiekowy wypadamy lepiej. We wszystkich statystykach – jakichkolwiek metodyk – aktywności zawodowej mamy gorsze wyniki niż UE. Być może dla Polski inaczej należałoby badać chęć i wysiłek pracy niż wedle formalnie zgłaszanych danych, bo jednak polska przedsiębiorczość i zaradność też jest faktem.

Warto też wziąć pod uwagę, że rozwiązania Polskiego Ładu są mocno niekorzystne dla emerytów, którzy pobierają świadczenie emerytalne oraz wynagrodzenie za pracę. Nie będzie to motywowało do kontynuacji formalnego zatrudnienia.

Poniżej aktywność zawodowa Polaków według GUS (15-89 lat):

10029942281?profile=RESIZE_584x

Również dane statystyczne jednoznacznie pokazują, która grupa wiekowa w Polsce pod względem zatrudnienia znalazła się na skutek pandemii w najgorszej sytuacji. Jest to grupa najmłodszych uczestników rynku pracy, czyli osób od 15 do 24 roku życia. Wśród nich poziom wskaźnika zatrudnienia jednoznacznie spadł, również rozszerzając zakres do lat 15-34.

W I kwartale 2020 r. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r. ubyło 124 tys. pracujących w wieku 15–34 lata (88 tys. mężczyzn i 35 tys. kobiet, tj. 3,0 proc. i 1,6 proc.).  W kolejnych kwartałach zmiany r/r były wyraźniejsze, bowiem w II kwartale ubyło 329 tys. młodych pracujących (155 tys. mężczyzn i 173 tys. kobiet, tj. 5,3 proc. i 7,7 proc.), w III kwartale zmniejszenie tej zbiorowości r/r wyniosło 356 tys. (176 tys. mężczyzn i 180 tys. kobiet, tj. 5,9 proc. i 8,0 proc.), a w IV kwartale populacja ta zmalała r/r o 329 tys. (176 tys. mężczyzn i 152 tys. kobiet, tj. o 6,0 proc. i 6,9 proc.).

Rzeczywiście, w Polsce w czasie pandemii nie powiększyło się bezrobocie, wręcz wzrosło zatrudnienie, ale to nie oznacza zwiększenia aktywności zawodowej, bo bezrobotni jako szukający pracy zaliczają się do aktywnych zawodowo.  Tymczasem prognozuje się, że  w ciągu 2-3 lat zabraknie do 1,5 mln pracowników niewykwalifikowanych i specjalistów.

Natomiast warto zwrócić uwagę na to, że formalnie pracujący i wynagradzani w dużym stopniu nie pracowali, na skutek różnych blokad, kwarantann, wymogów „tarczowych”. „Ciekawą wartością jest procent rzeczywiście pracujących pracowników. Wcześniej takiej kategorii nawet nie badano, ale teraz – przy ograniczeniach pandemicznych – wyznaczanie takich danych wydaje się jak najbardziej właściwe. Okazuje się bowiem, że od wielu miesięcy osoba pracująca nie oznacza osoby faktycznie przebywającej w pracy. Spośród 1 211 000 osób, które teoretycznie posiadało pracę, w badanym tygodniu aż 7,3% osób tej pracy nie wykonywało.” – czytamy w raporcie GUS z 29.10.2021 „Aktywność ekonomiczna ludności Polski – II kwartał 2021 r” (nie ma nowszych danych GUS na ten temat).

A jeśli chodzi o Wielką Rezygnację w świecie, to rzeczywiście jest coś na rzeczy. W USA ponad 40% wszystkich pracowników myślało o odejściu z pracy na początku 2021 r., a wraz z upływem roku pracownicy odchodzili w niespotykanej dotąd liczbie. Między kwietniem a wrześniem 2021 r. ponad 24 miliony amerykańskich pracowników odeszło z pracy, co jest rekordem wszechczasów. Wskaźniki rezygnacji w ciągu tych sześciu miesięcy wahały się od mniej niż 2% do ponad 30% w firmach.

Jest wiele analiz dlaczego tak się dzieje – nie tylko w USA, również w UE – ale wszystkie sprowadzają się do dwóch aspektów:

nie opłaca się pracować, w sensie finansowym i emocjonalnym, gdy państwo zapewnia tak wielkie transfery socjalne jak w pandemii (ale warto zaznaczyć, że np. w Polsce zapewniało je i bez pandemii),

nie warto marnować życia na pracę dla chamskich szefów, nie szanujących ludzi, nie ceniących ich osobowości, nie wynagradzających osięgnietych wyników, oraz generalnie dla firm o toksycznej kulturze, przy czym – co ciekawe – za toksyczne uważa się zarówno firm w ciągłych kłopotach i z niską kulturą zarządczą, jak i firmy wysoko innowacyjne, obie grupy wymagają od pracowników poświęceń, ponadstandardowego wysiłku, a wcale nie wynagradzają.

W jakim stopniu Wielka Rezygnacja – w sensie refleksji i postawy – dotyka Polskę? A może u nas zachodzą zupełnie inne procesy? Pewnie tak, choć raczej nie jest to wzrost aktywności zawodowej, formalnie definiowanej.

Iwona D. Bartczak